Rozmowy przy kawie (29)
Była jedna dobra strona tego, że miałam kuny na strychu. Nie było myszy. Matka-kuna, by wykarmic gromadke dzieci, wyłapała wszystkie, ktore tylko sie pojawiały u mnie. Teraz znów mam myszy, niestety.
Nie wiem, czy to nie bedzie niepopularne, co powiem, ale ja juz wolę kunę na strychu niż myszy w kuchni diabeł Fakt, że ja miałam chyba szczęście, bo mi kuny nic nie zniszczyły, no, może raz młode zwałowały mi rośliny na rabacie, pewnie sie bawiły albo uczyły polowania na gryzonie... Jak komus przegryza przewody paliwowe w samochodzie i rano nie ma czym pojechac do pracy, to pewnie jest mniej pozytywnie nastawiony do kun...


  PRZEJDŹ NA FORUM