Rozmowy przy kawie (29)
Zuziu, prawda, że las lasowi nierówny, a najgorsze sa lasy w poblizu miast i w ogole zawsze w poblizu miejscowości jest mniej bezpiecznie. Zreszta dokładnie tak pisałam. Po drugie nigdy nie ma gwarancji, że nie trafi sie akurat na kogoś niebezpiecznego albo, tak jak mówisz, na bandytów w akcji. No, ale, jak też juz pisałam, im dalej w las, tym mniejsze prawdopodobieństwo takiego spotkania. A po nocy to juz nawet potencjalni bandyci po lesie nie łażą, zwłaszcza po lesie oddalonym od jakichkolwiek siedzib ludzkich. Bandyci raczej nie jadą do lasu, by podziwiać gwiazdy, no chyba, że mowimy o komedii "Depresja gangstera" oczko
z pewnościa do podwarszawskiego lasku nie polazłabym wieczorem, a i w dzień dobrze bym sie zastanowiła - ale tu nie Warszawa.
Nie, ja nie mam ani wyidealizowanej wizji izerskiego lasu, ani przekonania, że mam patent doskonały na bezpieczeństwo w lesie. Nie mam. No, ale nie mam też zamiaru siedzieć w domu i sie wszystkiego w życiu bać. Zreszta wiele razy słyszałam, że w moim domu tez nie jest bezpiecznie, bo przecież mieszkam sama na odludziu. Czyli w domu też nie powinnam siedzieć oczko
(Ja powinnam miec harem przystojnych ochroniarzy..? I z nimi mieszkać... i z nimi chodzić do lasu... Tylko wtedy bym pewnie usłyszała, że niebezpiecznie jest mieć wokół siebie tylu facetów... oczko )

Dobra, tak serio. Ja rozumiem, że w lesie, nawet takim , jak te tutaj, może być czasem niebezpiecznie. Może.





  PRZEJDŹ NA FORUM