Dwa w jednym czyli miejska dżungla cz. II
Ano własnie, celne spostrzeżenia, choć wdaliśmy się z W. w dyskusje na ten temat.
On uważa, że my jesteśmy przyzwyczajeni do założeń parkowych, dojrzałych, wiekowych, dostojnych. Niekoniecznie jednak tak to wyglądało wtedy, kiedy je zakładano. Wówczas były to własnie takie młode, nieduże nasadzenia, często pilnowano, żeby nie wyrosły zbyt wysoko, bo to człowiek miał dominować nad naturą. To co nie pasowało rozmiarami-wywalano i sadzono nowe. Stąd też dwie szkoły prezentujące dwa różne pomysły na rewitalizację takich miejsc.
Jedni uważają, że aby odtworzyć założenie w jego oryginale trzeba "ustalić własność,ogrodzić, usunąć wszystko, wymienić podłoże i posadzić na nowo" . Tak robią np. Niemcy.
Inni uważają, że należy zachować nasadzenia i do nich dopasować resztę, choć trzeba mieć na uwadze, że wtedy założenie nie będzie wyglądało jak pierwowzór. Choć rolę edukacyjną też będzie spełniać, bo pokaże, jak rośliny zwiększają rozmiary, jaki tworzą pokrój, jak wpływają na rozwój innych, rosnących w sąsiedztwie etc.
Jakiś czas temu była wielka awantura o Park Krasińskich w Warszawie, ponieważ przy rewitalizacji usuwano stare drzewa. Krzyk się podniósł wielki, nazywano to barbarzyństwem, ale nie zrozumiano jednej podstawowej rzeczy - jeśli mamy odtworzyć wygląd parku z epoki, to tak właśnie należało postąpić. Oczywiście usuwanie drzew z centrum wielkiego miasta jest zawsze wielką stratą, więc może trzeba było wziąć pod uwagę, co oznacza park dla całej tkanki miejskiej teraz. Miasto się diametralnie zmieniło, tereny zielone spełniają inna nieco rolę niż 100-150 lat temu.

A te miniatury są o tyle pożyteczne, że można przy ich pomocy pokazać ludziom pewną ideę ogrodniczą, choć dla mnie stanowią jednak pewnego rodzaju erzac.


  PRZEJDŹ NA FORUM