Rano nie zdążyłam do Was na kawę, bo wygrzałyśmy do zoo, ale co się odwlecze...widzę, że w zamian na opijanko trafiłam Basiu, strasznie się cieszę, że się udało! Kamień z serca i kłopot z głowy
Ja się dziś w zoo udeptałam prawie tyle ile wczoraj w markecie (Janeczko...MOŻNA pięć godzin, jak jest się dzieckiem albo dwoma, które życzą sobie obejrzeć każdą zabawkę w Smyku i każdą książkę w EMPIKu ), ale to jednak inny i ciekawszy rodzaj udeptania. Zoo znam na wylot, ale ciągle coś nowego dokładają i dziś po raz pierwszy widziałam leniwca na żywo...no na pół żywo, bo one takie tego...wyluzowane są Świetna sprawa, w pawilonie dla małp leniwce są puszczone na swobodnie - wiadomo, przy tym tempie życia, niezauważone nie uciekną - i można stać i się gapić jak sobie pooooowooooooolutku z gałązki na galąź przechodzą, jeden listek żują pół godziny - czad nieziemski |