Rozmowy przy kawie (29)
Pat bardzo dobrze to ujęła. Nie miałam na myśli rozgrzeszania się typu : mam to po mamie, mam niedoczynność tarcycy [ najczęściej spotykana choroba celebrytów ] itp. Chodziło mi o ludzkie tragedie. O cierpiące matki, bo są opitalane,że dziecko grubas, a dziecko bierze leki ratujące mu życie. O dziewczyny jak z okładek , które nagle odbierają wyniki i jest to już koniec świata, jaki był, bo leki ważniejsze. Bea bardzo szczerze i otwarcie pisze o zmianach w Jej życiu, spowodowanych chorobą i leczeniem. Jest nas, myślę , więcej. Nie wszystkie chcą i muszą opisywać " drogę przez mękę ". Żyjemy i płacimy za to mniejszą lub większą cenę. Śmiejemy się więcej lub mniej. Jesteśmy bardziej lub mniej odporne na pytania " co się z tobą stało , ale się zapasłaś ". Czasami coś powiemy " między wierszami ", ale najczęściej nie.


  PRZEJDŹ NA FORUM