Rozmowy przy kawie (28)
Dzień dobry.
Dziękuję za porady dotyczące maści, spisałam, dziś zakupię.
Justynko bardzo mocno Cię ściskam.
Komu jest trudniej? Uważam, że temu, który stoi z boku.
Moja Mama zachorowała 6 lat temu (guz mózgu). Przytłoczenie, początkowa bezsilność, działanie ale i obezwładniający ciężar i strach.. Moja choroba, dwa wyroki, raz 17 lat temu, drugi niedawno, nie była dla mnie nawet w połowie tak ciężka. Byłam przerażona tym, że może coś pójdzie źle i kto wtedy zaopiekuje się na starość moją mamą (tata nie żyje, nie mam rodzeństwa). Czy mam prawo prosić o to swojego męża, przecież on ułoży sobie życie, mamy po 34 lata... To był mój największy i jedyny problem. Ten kto zostaje, ten który towarzyszy obok ma zawsze trudniej. Na szczęście alarmy zostały odwołane,jesteśmy zdrowe, wyszłyśmy obie z ciemnego pokoju, siedzimy na ławce w pięknym ogrodzie i mamy nadzieję, że nikt nie powie, że to pomyłka, że trzeba wracać oczko A jeśli to w odpowiedniej kolejności.
Na pewno trzeba działać, leczyć się u najlepszych, zacząć od prywatnych wizyt. Moją Mamę operował przez 8 godzin jeden z najlepszych neurochirurgów w Polsce, profesor Andrzej Marchel. Moim lekarzem jest profesor Grzegorz Panek. To są wybitni lekarze i jeśli tylko istnieje możliwość aby korzystać z wiedzy i umiejętności na światowym poziomie nie można z niej rezygnować.
Justynko, dziś medycyna naprawdę działa cuda!
Wahałam się czy to napisać od wczoraj ale może warto, może trzeba.
Żyjemy jak w bańce nie mając świadomości jak ogromną część społeczeństwa dotyka ta najgorsza choroba. Moje dwa nowotwory okazały się łagodne, zdążyłam, ale leżąc w specjalistycznej klinice onkologicznej co chwilę szerzej otwierałam oczy patrząc na to się działo w moim otoczeniu. To jest nie do opisania, nie do ogarnięcia.


  PRZEJDŹ NA FORUM