Rozmowy przy kawie (28)
U Mariiewy boćki, a u nas papugibardzo szczęśliwy.
No może nie u nas, ale całkiem blisko.
Ku mojej wielkiej radości ptaszniki powędrowały (zostały zawiezione) do pobliskiego zoo.
Kiedy panowie załatwiali sprawę, przypatrywałam się robiącym ogromny raban ptaszorom.
Jeden z nich krążył wokół posesji.






Potem chyba postanowiła wrócić do domu...




Tłumaczeniom nie było końca.



Poszło na dzioby i pazury.



Zamknięcie dzioba.



I konstruktywna rozmowa.




Dla wiadomości zainteresowanych.
Ptak, zawołany przez właściciela, wleciał do pomieszczenia i od zaplecza wszedł do woliery. Został powitany radośnie przez partnerkę. To podobno wieczorny rytuał... Utracjusz wraca pod opiekuńcze skrzydła...


  PRZEJDŹ NA FORUM