Kompostowy zlot sierpniowy (6-7 sierpnia 2016)
Kilka lat temu poznałam w Szczecinie panią Elżbietę, architektkę, która odnawiała Domek Grabarza i ulokowała tam stowarzyszenie Storady. Zaprosiła mnie na urodziny , do wiejskiego domu w Dominikowie. Było 30 osób przez kilka dni. Nie ma sklepu, wszystko od sąsiadów. Rano kawał białego sera, śmietana w misce, rzodkiewki, miód, powidła , chleb. Chałupa bez kuchni, jakieś dwa palniki i butla z gazem. W porze obiadowej swojska kiełbasa, ogórki, pomidory, chleb, zsiadłe mleko. Wieczorem 4 patelnie jajecznicy, warzywa itp. Nikt nie wymagał od gospodyni cudów, ludzie chcieli rozmawiać, pić wino, spać, gapić sie w gwaiazdy, rozpalić ognisko, pospacerować w starym sadzie, albo nic nie mówić . Zburzyło to moje dotychczasowe stanowisko w sprawie gości. Jadą do mnie, nie na obiad, kolację, pieczone gołąbki i trufle. Mężem i gospodarzem był pan Olaf Kuhl, a wśród gości min. Dorota Masłowska i Andrzej Stasiuk, których książki Olaf aktualnie tłumaczył na niemiecki
rynek. Jeżdżę tam co roku i choć teraz jest już podłoga, łazienka i kuchnia, menu i luz gospodyni są stałe. Komu się nie podoba, nie przyjeżdza. Ale sądząc po ilości ludzi, podoba się wszystkim.


  PRZEJDŹ NA FORUM