TO JE MOJE
Misiu ten wyjazd był naszym pierwszym po 21 latach bez dzieci. Uwielbiałam te wyjazdy gdy pokazywaliśmy dzieciom inny świat, a one podekscytowane (często otwartą buzią) chłonęły wszystko. Noce pod namiotem gdy deszcz przesiąkał, albo jeż-złodziejaszek wykradający ciasteczka. "ALe to już było".
Trochę trudno przyzwyczaić się, ale takie jest życie.


  PRZEJDŹ NA FORUM