Góry kocham w każdej postaci. Bieszczady zrobiły na mnie wrażenie. Poprzednim razem ograniczyliśmy się jedynie do jeziora lecz teraz ruszyliśmy w góry.
Przez 60 kilometrów z Polańczyka do Ustrzyk Górnych minęło się z nami 4 samochody.
Lecz żeby nie było że to taka głusza, są tu schodki i podłoga w lesie.
Zdobyliśmy Tarnicę (1346m n.p.m.) najwyższy szczyt Bieszczad, z krzyżem na szczycie.
Chodząc po Polańczyku znalazłam ogródek działkowy. Podziwiam właścicieli. Zadbany i wypielęgnowany a otoczony jedynie symbolicznie sznurkiem.
a tutaj wzorowy sadownik na wakacjach. Oglądał każde napotkane drzewo owocowe i za każdym razem słyszałam tekst "Patrz bez parcha i grzybka."
|