Rozmowy przy kawie (27)
Pogoda oszalała dziś u nas. Jak małżonek wychodził na popołudnie około 13:20, to zastanawiał się nad zabraniem ubranka przeciwdeszczowego..... I jak już sobie pojechał, to się armagedon w antraktach rozpętał..... Duet w postaci ryszan nie mógł do mnie dojść z przystanku autobusowego.... Ogród też oglądaliśmy w dwóch turach i nie skończyliśmy... Burza za burzą.... Wiatrzysko takie, że na trawniku mam kawałek klona i akacji.... Tyćka zniknęła.... nie wiem gdzie się schowała. zawsze gna do domu jak burza nadchodzi.... Duchota nadal okrótna, a moi goście pewnie już u siebie w domu bezpieczni aniołek


  PRZEJDŹ NA FORUM