Rozmowy przy kawie (27)
Nie, Mesiu, akurat u mnie nie o to chodzi. Chodzi o nic innego jak tzw. (pardon, ale inne słowo nie pasuje) podpierd...lanki do kogoś, kogo sie nie lubi, zresztą nikogo sie nie lubi... Sądze, że to najczystszy tzw. neurotyzm, ciągły lęk przed życiem, ciągłe niewyartykułowane poczucie krzywdy wobec całego świata, ciągłe szukanie winnego swoich nieszczęść (najczęściej wyimaginowanych), ciągła zazdrość (o to, że młodsza, o to, że ma samochód i nim jeżdzi, o to, że ma nową kosiarkę, o to, że ma przyjaciół, o to, że ma ładną bluzkę... ...), ciągła wściekła zawiść i jednocześnie ciągłe udawanie przed sobą i światem, że jest sie bardzo dobrym, bardzo miłym i właściwie świętym człowiekiem... To naprawdę jest taki skrajny przypadek tego rodzaju zachowań. Gdybyś poznała tych ludzi, zrozumiałabyś, o czym mówię. To nie jest przeciętny typ wredności, to jest jak z filmu, na żywo można zobaczyć takie "przerysowanię" charakterów, że trudno wierzyć, że to sie dzieje naprawdę zakręcony

Ja tej kobiecie współczuję, to straszne być takim człowiekiem, zawsze traktowałam ją z taryfą ulgową, ale gdy zaczęła mi świnić, to ją usadziłam, bo nie pozwolę sobie włazić na głowę.




  PRZEJDŹ NA FORUM