Wiejski eksperyment Pat - konfrontacji marzeń z realiami cd. :)
Zuziu zapomniałam podziękować za identyfikację róży! To chyba rzeczywiście ona! Nie przypominam sobie co prawda chwili jej zakupu, ale nie pierwsza to róża, o której nie nie pamiętam (mózg wypiera zbędne z punktu widzenia budżetu domowego, a niezbędne z punktu widzenia dobrego samopoczucia wydatki bardzo szczęśliwy )

Co do carskiej cegły to może rzeczywiście szkoda na ścieżki? Choć z drugiej strony one na pewno nie będą się rozpadać i wytrzymają z tysiąc lat wesoły Moja cegła jest częściowo marnej jakości, ale nie przeszkadza mi to, bo co się wykruszy, to wymienię, a ślad wytyczonej ścieżki zostanie. Ścieżki kładę także z tego powodu, żeby tę cegłę zagospodarować, bo do niczego poważniejszego się nie nadaje, no i to pierwszy etap dzielenia ogrodu na zakątki...kolejne stopniowo do dorosłości dzieci, bo na razie nie chcę im gigantycznego trawnika za bardzo uszczuplać aniołek

Marioewo to żaden specjalny wysiłek pokazywać dzieciom świat - to raczej inwestycja we własny święty spokój, bo dzieci wybawione i zaspokojone rozrywkowo są znacznie milsze dla użytkownika aniołek

Wczoraj zatem zainwestowałam w kolejną rozrywkę, którą z pewnością będziemy powtarzać, bo znajduje się raptem 15 km od domu. Ksiądz z pobliskiej parafii zagospodarował posiadany przez tę parafię kilkuhektarowy teren w lesie, tworząc coś na kształt rodzimego safari. Wiele tłumaczy to, że parafia franciszkańska, więc zgodnie z duchem swojego zakonu postawili na zwierzęta. Na gigantycznym ogrodzonym terenie spacerują sobie daniele, sarny, muflony, lamy, kozy, kuce i osły, a między odwiedzajacymi luzem przemieszczają się gigantyczne ilości królików i kur:















Oprócz tego na terenie znajduje się baza noclegowa i dwa parki linowe - dla dzieci:










i dla dorosłych:







A dla bardzo odważnych dorosłych jest też instalacja pozwalająca zjechać na linie nad jeziorem zdziwiony

Miejsce otaczają przepiękne okoliczności przyrody pogórza Kaczawskiego:







A na terenie ośrodka można sobie urzadzić grilla (jest infrastruktura), albo prywaty piknik...nawet rozrywki dla technokratów mają w postaci nisko zawieszonej suszarki do rąk wesoły






Wszystkie dziewczynki bawiły się wyśmienicie, choć Sarę nieco wkurzył fakt, że nie zdobyła się na odwagę, żeby przejść cały park linowy…ja bym się bała przejść nawet pierwszy etap ale to dziecko jest zdecydowanie nadambitne… Za to Flo i jej siostra cioteczna były w raju. Flo, jak się okazuje, po odpuszczeniu stresu wcale nie jest taka niesprawna fizycznie, bo w parku szalała jak młoda kozica.


  PRZEJDŹ NA FORUM