Rozmowy przy kawie (26)
O, Januszu, widać, że gen ogrodnictwa jest u młodego pokolenia! bardzo szczęśliwy




Teraz przeczytałam, co Zuza pisze. Paputku, no własnie, w umowie adopcyjnej nie ma o tym mowy u Was? U mnie każda rozmowa z potencjalnym wlaścicielem obejmuje to pytania "co zamierzaja zrobic ze zwierzęciem, gdy beda wyjeżdżać?" Umowa ma to wyraźnie określone, adoptujący wpisuje tam odpowiedzialna osobe nawet (Tak, ja jestem bezlitosna w sprawie adopcji, jesli to jest obca osoba oczywiście, bo Basia to oczywiście co innego było oczko ). Zresztą, gdy ktos nie ma zupełnie gdzie i jak zostawić zwierzaka, to ja zawsze proponuję, żeby na ten czas do mnie przywieźli. Wolę to powiedzieć i miec pewność. I raz tak było. Pani leciała do Stanów do rodziny, zadzwoniła i zapytała, czy nie zaopiekowałabym sie psiakiem przez ten czas, bo nie chce go do żadnego hotelu dawać, bo nie ma zaufania, a u mnie juz był, więc będzie sie dobrze czuł... I niuniek mały siedział u mnie przez miesiąc.


  PRZEJDŹ NA FORUM