Wiejskie zarośla, czyli przypadki szalonej Beatki
Dzwoniłam do konowała i połówkę mi kazał wziąć.
Jedynie nie sprecyzował,czy połówkę wódki ze sklepu,czy połówkę tego leku co mnie zbliża do niebiańskich bram...

W pracy co chwila mierzyłam cisnienie,nadal nie wyczuwając tętna,bo w efekcie uzyskałam wynik 90/60.
Szumiało mi w uszach jak nad morzem,tylko fal nie widziałam.
Wściekłam się i w powrotnej drodze zakupiłam nową technologię ,czyli ciśnieniomierz naramienny z elektronicznym wyświetlaczem.
Po opojeniu się kawami uzyskałam wynik 143/85,tętno 72.
Ufff.....wróciłam z zaświatów.

W razie czego to fb powie,że mnie nie ma,tak jak ze śp.Tadziem od liliowców.

Prócz trumny z tarasem-bo przestrzeń uwielbiam ,inaczej się udeuszę w ciasnej trumnie i tych róż wokoło,to życzę sobie wieko wytapetować krajobrazem Kotliny Kłodzkiej i Izerów Beaty.


Obaczym co jutro...

W tym moim pracowniczym kantorku,gdzie się chodzi naokoło,nie ma klimy.
Ciut się podduszam,i jedyny powiem wiatru jaki czuję to jak wartowniki ochraniają pocztę i spacery urządzają.
Kazałam im szybciej latać,żebym miała większy przeciag...

One cwane są i każą mnie sie rozbierać skoro mi gorąco,a une jedynie z chełmów się rozbierają,dalej się boją...wesoły

Jawna dyskryminacja...
pan zielony


  PRZEJDŹ NA FORUM