Rozmowy przy kawie (25)
Mahoń... Taaa... Beżowa będę i tyle oczko


Zuziu, jeże lubią na przykład wątróbkę oczko No i buszuja chętnie w nocy, dawaj mu jedzenie wieczorem, gdy Kredka juz w domu siedzi, to sie nie spotkaja i jeż przeżyje. Jednak jeśli bedziesz go karmic, to może u Was zamieszać i wtedy Kredka go pewnie predzej czy później dorwie, więc trzeba sie zastanowić, czy karmiąc go nie robisz mu niedźwiedziej przysługi. Może jest sposób, by stawiac mu jedzenie w takim miejscu, by nie wchodził na Twoja działkę, tylko np. pod płot od strony drogi czy jakos tak... Jest taka strona w necie o opiece nad jeżami w ogrodach, ale nie mam linku pod ręką.

Bożenko, jest tez strona o ptakach, gdzie mozna uzyskać info od fachowców, jak postępować w tej czy innej sytuacji, nawet zdaje sie pogotowie dla rannych ptaków, tez niestety nie mam pod ręką linku. Kiedys miałam w zakładkach, ale kiedy system "walnął", straciłam zapisy i nie wszystko uzupełniłam.


U nas z kolei była wczoraj akcja "Głośny łomot" lol Psy i ja usłyszeliśmy ((Małż kosił traktorkiem, nie było go w pobliżu) głośny terkocząco-warczący dźwięk gdzies od północnej strony domu. Idąc za dźwiękiem usłyszałam mocny metaliczny łomot. Od razu pomyślałam, że to zapewne dzięcioł nadaje pieśń miłosną w zardzewiałą resztke rynny nad dawną oborą. Dzięcioły tak czasem robią, gdy mieszkaja w poblizu ludzkich siedzib, potrafią walić w metalową latarnię, blaszane parapety, bo dźwięk jest donośny, a w dzięciolim świecie zwyczajów godowych im głośniej samiec stuka, tym większe ma szanse, że jakaś samiczka go zechce. To taki komunikat: "jestem silnym, przystojnym dzięciołem, usłyszcie, drogie panie, jak głośno stukam" oczko Nie jest to takie zwykłe stukanie, jak wtedy, gdy szuka larw pod korą, tylko szybkie, brzmiace niemal mechanicznie, jak warkot silnika... Podeszłam bliżej, chciałam mu zrobić zdjęcie, ale dzięcioła nie było widać, a dźwięk nadal było słychać, tylko znacznie ciszej. Coś tu jednak nie gra, pomyślałam, to chyba jednak nie dzięcioł. Tylko co, w takim razie? Doszłam do wniosku, że do pionowej rynny pewnie wpadł ptak, może młody, szpaki maja opodal gniazdo, one szybko dorastają, może podczas nauki latania coś poszło młodemu nie tak... Trochę jeszcze wcześnie na nauke latania, ale kto wie... No, cos najwyraźniej ropaczliwie trzepocze sie w tej rynnie... Dziwne, że tak głośno, ale pewnie, ze wszystkich sił wzywa rodziców, żeby mu pomogli... To by sie potwierdzało, bo nade mna co chwila coś przelatywało , a potem krzyczało w gałeziach wierzby... Nie ma rady, trzeba zdjąc rynnę i uwolnić biedaka. Rynna oczywiście łączona na wpust, więc usiłowałam rozdzielić ostrożnie, ale zdecydowanie części, ale nie dałam rady, zardzewiałe, więc nie chciało puścić. Trudno, trza iść po pomoc, dobrze, że akurat facet w domu. Poszłam po eMa, troche sie namęczył, ale rozmontował dolną część rury. NIC nie znależliśmy. W górnej części rynny też prześwit na wylot, nic nie ma... Dziwne. Małż poszedł kosić dalej, a ja przyczaiłam sie w pobliżu, bu nasłuchiwać, co bedzie dalej. Nie musiałam długo czekać, łomot powrócił. Tym razem od razu zobaczyłam sprawcę. Ależ oczywiście, że jednak dzięcioł lol lol lol Walił sobie w najlepsze zadowolony, że wreszcie mu intruzi od rury odeszli i że choć kawałek zostawili. Tak sie ustawiał z boku, przy samej ścianie, że wcześniej nie miałam prawa go zobaczyć bardzo szczęśliwy




  PRZEJDŹ NA FORUM