Ogród prawie nad Wisłą |
Maj zimny i wietrzny, a dziś nawet bardzo zimny dzień po wczorajszych ulewach. Każdego dnia coś tam dłubię w ogrodzie, jest co robić. Sadzę kolejne rośliny, docinam to co już na 100% jest zaschłe po zimie i tak jakoś spokojnie czas płynie. Udało mi się namówić M. na wycięcie dwóch bezsensownie posadzonych przez niego kiedyś drzewek - a to sukces ogromny. W ogrodzie kwitnie sporo roślin, cudnie pachną lilaki. Brakuje tylko słonecznych dni z umiarkowaną temperaturą bo słońca tak w ogóle nie lubię. Kilka zdjęć bo kwitnie ogromna ilość roślin i nie ma co szaleć z pokazywaniem wszystkiego. Kalina japońska Lanarth. Po wczorajszym deszczu wszystko się pokłada. Stare lilaki przepięknie pachną. Bardzo je lubię, rosły tu jak kupiliśmy dom i zostały z nami jako jedne z nielicznych roślin, ogród był obsadzony głównie leszczynami i ogromnymi, zniszczonymi krzewami porzeczek. Porzeczki musiał wyrywać nam ciągnik - były tak wielkie. Hosta Lady Isobel Barnett. Młoda panna Sum&Substance Rozkwitają tawuły - tawuła van Houtte'a Gold Fountain. Zwykła tawuła van Houtte'a też ładnie kwitnie. Kwitnie ośnieża. Szczodrzeniec Zeelandia. Ligustr Vicaryi na tle berberysa. Jabłoń ozdobna Royalty. Jabłoń ozdobna Profusion. |