Rozmowy przy kawie (24)
Maroewo, a wiesz, że juz nie stosuje sie tej końskiej surowicy, o ktora chyba pytasz? Ona podobno częściej szkodzi niz pomaga i z niej zrezygnowano. Podaje sie inne leki, ktore hamują skutki działania jadu, ale szczegółów ich działania nie znam.
Szczerze mówiąc jest niewielkie prawdopodobieństwo, że żmija ukąsi mnie. Jasne, że to możliwe, ale jednak malo prawdopodobne, bo ja jednak myślę (no, mam nadzieję, że tak moge mówić oczko ), natomiast gorzej z psem, zwłaszcza z Larsem właśnie, bo to "nienajwięcej myślący" pies lol Oczywiście pies tez może przypadkiem nadepnąć, mieć pecha po prostu. Więc oczywiście i Tami, która jest naprawde mądra i odsuwa sie od syczenia od razu, może niestety zostać ukąszona. No, ale cóż, żyć trzeba, nie będe przeciez siedziec zamknieta w domu i trzymać psów w zamknięciu, bo jest ryzyko. Ryzyko zawsze jest, idąc ulicą można dostać spadającą dachówką w głowę albo potknąc sie o krawęznik i rozbic głowę, znane sa takie przypadki... Ja uważam, najpierw plosze ewentualne węże kosiarką, bo nie lubią drgań podłoża, wychodzę tylko w odpowiednich butach, na działce nie wkładam rąk nigdzie zanim nie sprawdzę czy jest bezpiecznie, no i zawsze mam w kieszeni telefon. Myśle, że robie, co trzeba, by uniknąc ewentualnego ukąszenia i w ogole spotkania ze żmiją. No, ale z psami to trochę inna sprawa, nie chodza w wysokich butach i, co gorsza, niektóre chcą koniecznie polować na żmije zakręcony
Podobno na jad niektórych węży mozna sie częściowo uodpornić, może Lars ćwiczy..? oczko Ech...

Pozdrawiam Was, musze jechać!



  PRZEJDŹ NA FORUM