Fragment planety Ziemia

To jest stan docelowy (no, troche przerzedzony stan, bo ze 20 sztuk poszło do wazonu)



A to są trudne początki oczko





Tu szczególnie dobrze widać, jak trudne bywają początki. Po pierwsze nie wszystko z ziemi wyszło, po drugie połowa tego, co wyszło, została połamana przez rozpędzone łapki zanim powbijałam patyki.

Patyki wygladają umiarkowanie ładnie, ale to było najszybsze zabezpieczenie. Gdy hortensje urosną i bedą już krzakami, zasłonią ziemię wokół i to mniej więcej wystarczy, jak na pierwszym zdjęciu. I tak czasem jakaś łapa wdepnie, ale naogół jest OK.







Chyba największą radochę mam z malutkich narcyzków botanicznych, które powciskałam na nowozrobionej jesienią rabatce. Takie gwiazdki świecące na tle ciemnych lisci rh wesoły A rabatka to właściwie właśnie miejsce na rh, tylko poszerzone, żeby pod nim posadzić jakieś roślinki lubiące cień, okrywowe. Oczywiście robota była wściekła, kilofem i łomem, a potem pińcet taczek ziemi, bo to róg kamiennego nasypu na podwórku, solidna niemiecka robota, jeśli 200 lat później jakaś Polka z boreliozą i kilofem chce w tym coś sobie posadzić, to gratulacje pan zielony






Ogólnie to coś nie widze odmiany narcyzów, na które najbardziej liczyłam, różowych "Replete"... Może to właśnie te, które tak marnie wschodzą i w dodatku połamane... zakręcony Jak zwykle, to na co liczysz, nie wychodzi, wychodzi cos innego, czego sie nie spodziewasz oczko Poza tym jakos za dużo mi tam żółtych diabeł jak pamietam, to wsadzałam odmiany, co to bardziej fantazyjne miały być, a tu wyłażą takie "zwykłe" żółte, no znowu brak zgodności odmianowej, wrrr... zwykłe żółte tez fajne, niech rosną, ale zawsze wkurza takie oszustwo.

W sumie "Keukenhof 2.0 Antynornica" oczko zaledwie raczkuje, ale w końcu najważniejsze, by wykonać pierwszy krok, potem jakos pójdzie wesoły








  PRZEJDŹ NA FORUM