Rozmowy przy kawie (23)
Nie jestem w stanie ustosunkować się do wszystkich postów. Zwyczajnie nie jestem w stanie poruszony raz, że nagadaliście sporo. A dwa, ledwo ruszam łapkami, a leżąc czuję w plecach dzisiejszy dzień taki dziwny Może tylko do Pati. Tylko spokojnie. Nie ma co panikować, denerwować się i tym samym dawać Flo sygnał, że coś nawet może być nie tak. Miałam to samo z Agunią. Tylko, że dodatkowo miała napadowe, silne bóle brzucha, podobne do objawów bólów przy zapaleniu wyrostka. Parę razy na wszelki wypadek byliśmy z nią w szpitalu na ostrym dyżurze. Badanie per rectum itp. Same niefajne rzeczy. Ostatecznie stanęło na stresie szkolnym. Opracowałam metodę przegadania wszystkiego. A zatem z wyprzedzeniem opowiadałam jej, co będzie w szkole, co będą robić, że będzie fajnie. Opowiadałam o innych dzieciach. Tłumaczyłam, że dzieci są różne, różnie się uczą, różne rzeczy lubią, w różne zabawy bawią, że nie musi bawić się z wszystkimi, nie musi być ulubioną koleżanką wszystkich. No i zawsze w zanadrzu miałam kredki i blok, bo jak włączała "syrenę" to okazało się, że rysowanie jest w stanie odwrócić jej uwagę od przedmiotu stresu. A z czasem zwyczajnie przywykła. Nigdy nie była super popularna, ale miała i ma swoje koleżanki. Radzi sobie na prawdę dobrze i jest na prawdę twarda (jak choćby uczą ostatnie jej doświadczenia). Słowem, bez paniki. Flo da sobie radę. Ma mądrą mamę i to moim zdanie wystarczy. Trzeba dać jej czas i obserwować.
A ja głupia tylko na chwilę wyszłam do ogrodu, bo zbierało się na deszcz. Deszcz ostatecznie nie padał, a ja obcięłam moją gigantyczną budleje, jakieś 70% róż i wszystkie hortensje poza jedną, o której na śmierć zapomniałam. Trzy kopiate taczki dziadostwa plus dwa wiadra - znowu do spalenia. Przygotowałam także śmieci, bo jutro odbierają, a po porządkach w garażu trochę się tego nazbierało. No i wróciłam 20 minut temu bardzo szczęśliwy


  PRZEJDŹ NA FORUM