Rozmowy przy kawie (23)
    survivor26 pisze:

    jechałam z dziewczyną z naszych stron, która podobne perypetie z boreliozą przeżywała, co Ty - niewykluczone, że mijałyście się u lekarza w Katowicach aniołek

    Apropos spotkań, chodzi mi po głowie i zarzucam wstępnie pomysł dolnośląskiego grilla ogrodniczego w maju



"Przeżywała" perypetie... czyli czas przeszły? To dobra wiadomość, także dla mnie, bo ostatnio już cierpliwość mi szwankuje i tracę pozytywne nastawienie, że to sie kiedykolwiek skończy zakręcony Zwłaszcza, że moje serce nie chce współpracować, a mam wrażenie, że lekarka nie całkiem i do końca wie, dlaczego... No, "serce nigdy nie słucha" pan zielony ale jednak wolałabym, żeby biologicznie było bardziej posłuszne diabeł
Może ta dziewczyna udzieli mi jakichś rad, jak z tego wyjść i jednak nie oszaleć oczko


Grill ogrodniczy brzmi dobrze.
Ja sie ostatnio z konieczności izolowałam od świata, to dobre towarzystwo dobrze mi zrobi. No i dobry uczynek można przy okazji załatwić, kontener lol



Jo, ja chciałam dopytać, czy zanotowałaś jakąś napaść na siebie, bo nic nie piszesz, a deklarowałaś, że sprawdzisz, czy sie na Ciebie też coś rzuci? lol oczko

Na mnie na przykład rododendron sie nie rzucił, to ja rzuciłam sie na niego, natomiast bardzo agresywnie rzuciły sie na mnie dwie cebule lilii regale i grupka mieczyków miniaturowych, Bardzo agresywne.
Biorąc pod uwagę doświadczenia Janinki i moje dawne również, to muszę do nich dokupić metalowe pancerne pojemniki pan zielony


  PRZEJDŹ NA FORUM