Rozmowy przy kawie (23)
Ja też od świtu na nogach. Może mniej z własnej woli niż Ty, bo psa próbowałam odłowić. Taką jatkę urządziła na wsi, że chyba nikt już nie śpi.
Wczoraj ją puściłam wieczorem luzem i już za nic nie chciała wrócić. Tylko przybiegała dać znać, że jest i dalej jak perszing na wieś. Musiałam udawać, że idę z nią na spacer i w lesie dała się złapać.
Ale jaki dzięki temu cudny wschód słońca widziałam nad jeziorem... poezja wesoły

Kupiłam sobie bez Krasawica Moskwy i teraz się martwię, bo na noc zostawiłam go w szklarni. Niby bez nie powinien bać się mrozu, ale to wychuchane stworzenie, więc nie wiem czy obecne -4 się z nim nie rozprawi.


  PRZEJDŹ NA FORUM