NIEKOŃCZĄCE SIĘ PRÓBY... aby powstał ogród cz II
jak już pisałam w 1 dzień świąt byliśmy na działce ,ok 15 zadzwonili kuzyni i zaprosili nas do siebie, nie wiedzieli, że jesteśmy na działce, w międzyczasie na działce gościliśmy Marzenkę-sosenkę która zakupiła mi w Rh w Owadzie. Sprężyłam się jak mało kiedy i posadziłam 6 szt, a jeszcze 2 były u niej w domu... miało być na raty żeby M nie dostał zawału, niechętnie pojechałam się "pogościć"...
Na działkę wzięłam wałówkę świąteczną i gary z już przygotowanym jedzeniem (rosół, makaron, kapuchę z grzybami i roladki) no ale jak miała być imprezka to wpadłam na genialny pomysł żeby tych garów już nie wozić do domu, prędzej będziemy - bez pakowania... M bezmyślnie przystał na moją propozycję... tym sposobem, musieliśmy jechać na działkę również w drugi dzień świąt...

Raniutko doszykowałam jeszcze jedzonka aby zostać i na wtorek. Po drodze zadzwoniłam do Marzenki że jedziemy na działkę, więc niech przyjedzie na kawkę i ciacho no niech mi te dwa "rodki" podrzuci - może M ich nie dostrzeże.
Tu niestety mój plan się nie udał, M zobaczył... nagadał, nagadał, a ja poszłam walczyć z barwinkiem, żebym mogła rodki wsadzić. Nie sadziłam super dobrze jak zawsze to robię, kopiąc wielkie doły bo nie wszystkie dostały stałą miejscówkę, no ale w ziemi powinno być im lepiej niż dusić się w doniczkach...
Z domu zabrałam wór 80 l ziemi do rh. i jednego ciemiernika.
Tym sposobem, spędziłam kolejny dzień na działce, we wtorek wygrabiałam mech i częściowo igliwie i wycinałam badyle pozostawione na zimę.

Spędziłam super te dni i nawet w ciągu dnia nie chciało mi się spać, co zazwyczaj ma miejsce kiedy jestem w domu... to byłoby na tyle. Z mojej świątecznej wyprawy wróciłam szczęśliwa i czekam na kolejna wyprawę...





























































Z dobrych wieści - dostałam sms, że została nadana paczka /to z Lilypolu ,zła -jak jutro nie dotrze to będzie się kisiła przez sobotę i niedzielę a ma być ciepło ...


  PRZEJDŹ NA FORUM