Słońce czy deszcz pachnie wiosną i nie ma odwrotu Przyznaje, że przeczytałam wszystko, ale odpowiedzieć nie zdołam, bo ledwo widzę na oczka, a poza tym ... ręce mnie bolą A zatem załatwiłam na jakiś czas dentystę. Wszystko wyreperowane. Lżejsza o 260zł, ale szczęśliwa. Po powrocie do domu wymalowałam płot od strony skarpy, balansując na skarpie z wiaderkiem drewnochronu. Wcześniej odgrabiłam od płotu zwały liści i wyzbierałam wiadro śmieci Potem na czworakach (dosłownie) wytaraskałam się na drogę nad skarpą i dziarsko pomaszerowałam do domu. Niestety muszę iść dookoła i widziało mnie pochlapaną drewnochronem, w wyjściowych dresach i gumowcach, z pędzlem i rzeczonym wiaderkiem przynajmniej kilku sąsiadów, ale kij. Następnie opitoliłam z gałęzi chorego świerka, bo w jego okolicy eM stawia płotek maskujący kompostownik, więc przygotowałam mu miejsce pracy Wypieliłam i obcięłam hortensje i róże na pobliskiej rabacie, a potem posadziłam tam ostatnie nabytki, tj. prymulkę i 2 ciemierniki. A także przesadziłam z warzywnika 2 siewki liliowców, które kiedyś dawno temu dostałam. Nie wiem, jakie będą, bo to efekt krzyżowania liliowców przez starszego pana, od którego kiedyś kupiłam kilka odmian. Potem wypieliłam 3/4 warzywnika i posadziłam 2 doniczki pietruszki. Jutro czeka mnie uporządkowanie truskawek, a to jak wiecie nie jest to fajne A przynajmniej ja nie przepadam. ustaliłam też z sąsiadem, który ma działkę i dom nade mną, że jutro rozpalę ognisko. Niby nie wolno, ale co ma m zrobić np. ze stroiszami... Zresztą wszyscy w okolicy palą wiosenne ogniska. Na koniec pomogłam przy mocowaniu wieszaka na opony i rower, które ostatnio kupiłam na all, no i z grubsza posprzątałam w garażu po tych wszystkich zabiegach. A potem jeszcze przycięłam moją jedyną różę pienną. Postawiłam ją przy garażu na zewnątrz. Jakby co to wstawię ją z powrotem. A teraz dowlekłam się do łóżka. Dziś fajrant Nie ma jak wziąć urlop, by zasuwać jak mróweczka Ale ta satysfakcja  |