Wsi spokojna, wsi wesoła, czyli c.d.n. w czwartą rocznicę wiejskich przygód W. i Z.
Margolcia ma świętą rację, absolutnie nie umawiajcie sie na żadne "dniówki", bo to kuszenie losu. (Swoja drogą, skąd tyle , pardon, naiwności u W. ..? Jeśli ocenia innych według siebie i myśli, że jesli on jest uczciwą firmą, to inni z pewnością też tacy są - to może sie pomylić niestety.) Może akurat jest to ten rzadki przypadek, że majster i jego ekipa to dobra, porządna firma, ale tego przeciez nie wiadomo.
Moja znajoma do tej pory walczy z firmą remontową, bo nie sporządziła dostatecznie szczegółowej umowy. Miało byc zrobione w miesiąc, ale jakoś przeoczyła, że w umowie nie ma o tym zapisu i remont ciągnął sie miesiącami, ekipa znikała na całe tygodnie i w tym czasie robiła inne zlecenia. Ona, naiwna, wydzwaniała do majstra, który oczywiście przestał odbierać telefon, jak w końcu go dorwała, to jej powiedział, że w umowie nie ma terminu zakończenia prac, więc może go pocałować w ...
Zuziu, koniecznie podpiszcie z majstrem umowę, jasną, szczególową i restrykcyjną, i żadnych tam dniówek, tylko cała opłata za wykonanie całości prac. No i płacenie za materiały tez trzeba dobrze "opracować" i zapisać to w umowie, żeby sie nie okazalo, że to studnia bez dna. Nie szkodzi, że tam jest mało dostępnych fachowców, tym bardziej trzeba uważać. Jeśli facet nie zgodzi sie na podpisanie umowy na Waszych warunkach, to pogońcie go i tyle, bo i tak nic z tego by nie bylo. Opowieści na początku zawsze brzmią cudownie, każdy budowlaniec obiecuje złote góry, a bywa potem, że tylko nerwy i stracona kasa.



Relacja, jak zawsze interesująca bardzo szczęśliwy




  PRZEJDŹ NA FORUM