Obrazki z Gospodarstwa (1)
Kochani, dziękuje za troskę, wszelkie porady, wpisy i za odwiedziny bez wpisów również.

Wczoraj był taki piękny wiosenny dzień, a dziś już o ósmej wyskoczyłam do ogrodu i zabrałam się za bieżące prace.
Przycięłam powojniki, zachwycając się tymi ich grubiutkimi pączusiami. Obejrzałam dokładnie róże i stwierdzam, że przezimowały bardzo różnie. Martwi mnie to, że duża grupa róż wygląda, jakby miały skończyć w śmieciach, są czarne i paskudne. Na razie jednak czekam, bo wiem z doświadczenia, że nie zawsze się to w prosty sposób przekłada na późniejsze efekty. A że róże jeszcze u mnie nie ruszają, to wdech-wydech i kwiat lotosu na tafli jeziora.
Przepięknie wyglądają starsze pnące - New Dawn, Bobbie James, Lykkefund i Flammentanz - oj dadzą czadu! Wykonałam im dziś drobną kosmetykę - poprzycinałam drobne cienkie i krzyżujące się gałązki w dolnych częściach krzewów, co spowodowało, że wyglądają teraz zdrowo, dumnie i grubaśnie.
Zeszłoroczne długie pędy Bobka poowijałam wokół pnia renety po której się wspina, ale już bez użycia sznurka, bo gałązki pozaplatałam o siebie wzajemnie.

W warzywniku na polu wygrabiłam część grządek, dokończyłam też wpychać w ziemię przycięte wierzbowe patyki, które mają mi zrobić płotek dookoła całego warzywnika, no w każdym razie taki jest plan.
W najbliższych dniach muszę tam posadzić czosnek i cebulę dymkę.

Liliowce rdzawe spod okien przy słonecznej ścianie domu zostały tydzień temu wykopane i poprzesadzane na dwie nowo utworzone rabaty. Pod oknami zostały tylko liliowce odmianowe i jeszcze 3 im tam dosadzę z innych miejsc. Będą tam też dosadzone niskie lilie (z posiadanych i nowe dokupione) i powstanie wielokolorowa rabata pod hasłem wieś tańczy i śpiewa.
Rosnące tam poprzednio liliowce rdzawe wyglądały pięknie, ale były za wysokie i zasłaniały światło sześciu sadzonkom winorośli, które zasadziliśmy tam przy samej ścianie.
Jutro muszę obejrzeć stronę Lilypolu, bo bedziemy robić zamówienie z koleżanką z pracy.

R. spryskał rano dokładnie cały ogród promanalem, a po południu ruszył z piłą na pole i ściął wreszcie kikuty po grubych śliwach, złamanych przez wichurę; było to JUŻ po szóstej czy siódmej mojej prośbie, aby to zrobił, a więc błyskawicznie!
Przy okazji niejako, ściął też kilka gałęzi starych renet, zbyt grubych dla mnie i mojej piłki ręcznej.
Przesadziliśmy też do kurnika stary krzew czarnej porzeczki, który rósł tuż za wyjściem na pole i po założeniu nowej furtki przeszkadzał osobie tamtędy wychodzącej, a zwłaszcza osobie z taczką wesoły wesoły wesoły

Jutro przesadzamy różę Martha i tu mi jest potrzebna pomoc R.; mam ją właśnie na jutro obiecaną (chyba że R. chce nie dostać obiadu).


  PRZEJDŹ NA FORUM