Rozmowy przy kawie (22)
A ja się wybrałam do sklepu - na nogach, bo skoro jest całkiem ładnie i jak się okazało - ciepło, to trza się ruszyć. Nie wiem dlaczego, ale machanie łopatą w najmniejszym stopniu nie wpływa na ogólną kondycję bardzo szczęśliwy Zatem wszczęłam procedurę powrotu do kondycji bardzo szczęśliwy Nie mam żadnego sklepu blisko, więc mały spacer zaliczyłam. To raptem 1/2 tego co wczoraj zrobiliśmy z Okamim wędrując na pocztę, ale zawsze coś. Do lasu, wzroem Zuzi, nie pójdę, bo u nas tak mokro, że można utonąć w błocie. Będąc na zakupach kupiłam sobie śliczną żółtą prymulkę. Nie przepadam aż tak za żółtymi kwiatami, ale te akurat pachną, więc stoi dumnie w kuchni i zaraz człowiekowi lepiej na duszy bardzo szczęśliwy Zaraz idę choć na chwilę do ogrodu. Wytnę te maliny i trawy - zawsze coś na początek. Zresztą i w ogrodzie nieco się zażółciło, bo ta odrobina słonka wystarczyła, by najwcześniejsze krokusy się otworzyły. Oczywiście wszystko pokażę u siebie, jak tylko przyjdę z ogrodu. Będzie żółto aż zęby zabolą taki dziwny Mam też plany na małe sprzątanie w domu, ale to stopniowo. Nie ma co wykonywać nerwowych ruchów diabeł


  PRZEJDŹ NA FORUM