Dwa w jednym czyli miejska dżungla cz. II |
zuzanna2418 pisze: czy warto w dobie satelitów i rakiet balistycznych komunikować się z niebem za pomocą kruchych wierzbowych gałązek? Warto! Ale fajnie napisane, no naprawdę - toście się dobrali z tymi talentami narracyjnymi Cudowny zbiorek opowiadań z tego widzę, z jakimś tytułem w rodzaju "Moje drzewa" czy coś takiego. Morwy bardzo lubię, a raczej lubiłam, bo to smaki mojego dzieciństwa. Białe i czarne morwy rosły długim szpalerem wzdłuż zielonego terenu, oddzielającego szosę od murów więzienia w Pińczowie - na końcu mojej ulicy. Tam, "na morwy" biegało się zawsze z dzieciakami, wchodziliśmy na drzewa i siedzieliśmy tam godzinami, obżerając się owocami. Wolałam tę czarną odmianę z kwaskowym posmakiem, bo białe były bardzo słodkie, aż mdłe. Poruszane przez nas gałęzie zrzucały dojrzałe owoce, co przywabiało pasące się w pobliżu gęsi, no a potem my nie mogliśmy zejść z drzew, dopóki gęsi nie odeszły, bo baliśmy się, że nas poszczypią w nogi. |