Obrazki z Gospodarstwa (1)
Janeczko - Burek to piękne imię, jeszcze chyba tylko Ciapek byłby równie dobry - takie uniwersalne psie imię wesoły
Dziewczynki - dziękuję Wam za miłe słowa!

Wątek zasnął sobie troszkę... tymczasem kończy się styczeń, stwierdziłam więc, że to ostatnia chwila na podsumowanie minionego roku w naszym Gospodarstwie. Pogrzebałam trochę w zdjęciach i oto upamiętnienie kamieni milowych i epokowych zmian, których doświadczyliśmy w roku 2015.

W styczniu R. zabejcował belki na ścianie sypialni. Po roku od skucia tynków zaledwie, a zarazem rok temu. Nie żeby to był jakiś wyrzut, ale te zacieki z sufitowej farby na glinie u góry ściany pozostały nietknięte do dziś.



Również w styczniu dorobiliśmy się porządnego systemu do segregacji odpadów pod kuchenny zlewozmywak – ze szwedzkiego sklepu



a ze smutnych wiadomości, to wietrzysko złamało potężny konar starej renety



W lutym w kotłowni stanął nowy piec C.O., który miał zastąpić starego wysłużonego grata, przeciekającego już troszkę



Pracowaliśmy przy wycince brzóz z naszego lasku



W marcu najważniejszą akcją była wymiana części ogrodzenia – siatki na tyłach domu



W kwietniu wyplataliśmy sobie płotki





W maju wysprzątany został placyk wstydu między renetami a kurzym wybiegiem, między innymi zniknął stamtąd złom i zasieki na mamuty, powstało natomiast dość schludne miejsce z wygospodarowanym kółkiem na fasolowy wigwam



Zardzewiała siatka została wyniesiona za ogród, ale na szczęście nie leżała tam długo…



Maj był miesiącem prezentów - dostaliśmy od znajomej taki piękny bukszpanik



a od innej dwa rowery, które się właścicielom znudziły i musiały zrobić miejsce innym, świeżo zakupionym :



W czerwcu dostałam legitymację zasłużonego krwiodawcy



a parę dni później straciliśmy nasz samochód, który został solidnie uszkodzony w kolizji drogowej i nie opłacało się go już naprawiać



w czerwcu też zaczęła się budowa murku-ruinki, który do tej pory był w fazie fundamentów. Teraz zaczął wydostawać się z głębi ziemi i w kilku skokach od czerwca do lipca osiągnął doskonałość wesoły







Po skończeniu murku urządziliśmy sobie w jego zaciszu miejsce na ognisko.



W lipcu byłam w Portugalii, a potem w Krakowie. W drodze powrotnej przywiozłam Mamę, która jest u nas do dziś.



W lipcu też miałam takie przykre spotkanie z jedną z pszczół



W sierpniu zabrałam się za masową produkcję lawendowych dekoracji i wkrótce uzbierałam pieniądze na nowy bojler z grzałką i płaszczem wodnym. Uwolni nas to od palenia w piecu poza sezonem grzewczym.





Wrzesień był miesiącem, kiedy nasz syn powrócił do domu na tarczy i chwała mu, że znalazł w sobie tyle siły. Odtąd mógł wreszcie zacząć pod opieką rodziców wyczołgiwanie się z kłopotów, w które pakował się przez 2 lata.

W październiku stary został w kotłowni zamontowany nowy piec, a stary w towarzystwie starego bojlera oczekuje na wywiezienie na złom. Kupiłam też wtedy nowiutką kosiarkę i dwa okna do strychowego pokoju.



I ostatnia znacząca zmiana – listopadowy chodniczek z cegieł





  PRZEJDŹ NA FORUM