Polecane filmy
Janinko, ja własciwie do Ciebie piszę, bo napisałas w wątku "Polecane książki": Teraz potrzebuję literatury "ku pokrzepieniu serc" .

Pare dni temu obejrzałam sobie film, o którym chyba można powiedzieć, że jest "ku pokrzepieniu serc". Nic takiego wielkiego, holywoodzki film SF, ale w potopie filmów o przeróżnym poziomie ten ma parę cech, które mogą go "obronić" jako film na spokojny wieczór.
Właściwie nie jest to film science fiction. Formalnie jest, ale właściwie tylko jeden element scenariusza czyni go "fiction", całą resztę właściwie można nazwać dramatem obyczajowym. W związku z tym, nawet osoby, ktore nie przepadają za sf, mogą go obejrzeć.
Mam na myśli "Marsjanina" ("The Martian"). Scenariusz na podstawie powieści Andy Weira napisał Drew Goddard, reżyserował Ridley Scott, w roli glównej Matt Damon.
Jedynym elementem fantastycznym jest to, że film opowiada o misji załogowej na Marsa. Technicznie jest to fikcja, bo ludzkość na Marsa jeszcze nie lata. Jednak dla miłośnika astronomii, astrofizyki, czy choćby tylko SF, jest to ledwie wyczuwalna fikcja, bo od lat wiadomo, że przygotowujemy sie do międzynarodowej misji załogowej na Marsa. Sondy juz tam dawno były, jest tam łazik-robot Curiosity, ktory zebrał setki tysięcy danych naukowych i obrazów. Lot ludzi na Marsa jest tylko kwestią czasu, specjalisci przewidują, że nastąpi w latach 2040-50. Tak więc jak na SF, to właściwie prawie całkowicie realistyczny film.
Możnaby żartem powiedzieć, że to miał być film SF dla ogrodników, bo ważnym wątkiem jest tam uprawa warzyw, ale niestety nie jest, bo każdemu, kto faktycznie cokolwiek uprawia, od razu rzuci sie w oczy kardynalny błąd, jaki popełnia bohater bedący niby botanikiem (!!) No, ale dobrze, w końcu filmy w Holywood produkuje sie dla mieszczuchów, którzy warzywa widują na talerzu w restauracji, a w najlepszym wypadku w markecie na półce, o tym jak je uprawiać, nie wiedza nic i nigdy sie nie dowiedzą (o ile w Europie są wdrażane liczne programy edukacyjne zwłaszcza dla dzieci mające na celu uświadamianie "skąd bierze sie jedzenie", to w USA chyba nie ma ich zbyt wiele, zreszta nawet, jeśli dziecko raz czy dwa w życiu pojedzie z wycieczką na farmę i dowie sie ogólnie, skąd bierze sie jedzenie, to jeszcze nie znaczy, że będzie znało jakiekolwiek szczegóły uprawy czegokolwiek oczko )
Dużo piszę, ale chyba dlatego, że nie chcę wyjść na naiwną wielbicielkę holywoodzkich produkcji oczko zapewniam, że nie jestem. Jednak lubie filmy SF, nie wszystkie oczywiście, lubię te, który oddziałują na wyobraźnię, no i oczywiście sa fajnie zrobione. (Toleruję nawet bajkowe "Gwiezdne Wojny" lol Nie jest to mój ulubiony typ, ale trudno nie docenic fenomenu, jakim są i tego, że ich mitologia weszła do kultury juz trzeciego pokolenia, mało kto nie wie, skąd sie wzięło i co oznacza "Niech Moc będzie z tobą!" lol lol )

W każdym razie "Marsjanina" moge polecić jako film ku pokrzepieniu serc, bo mówi o tym, że siła woli zwycięża, że nawet gdy nie można, to sie jednak da, że razem możemy dużo, że solidarność jest silniejsza niż egoizm, że "człowiek może wszystko zniszczyć i wszystko ocalić" (a nawet o tym, że Chińczycy jednak maja dobre serca lol i nawet jeszcze o tym, że spalenie krzyża nie zawsze oznacza to samo oczko )



  PRZEJDŹ NA FORUM