Rozmowy przy kawie (19)
Janeczko, dziękuję bardzo za serdeczne życzenia, zwłaszcza te w związku z synkiem. Miniony rok nami wstrząsnął i pozostawił traumę ale ten będzie z pewnością lepszy aniołek. Janeczko, ależ to przecież Ty jesteś prekursorką i mistrzynią indywidualnych pogaduszek forumowych bardzo szczęśliwy .
Justynko, widzę, że zimno Ci doskwiera i złości. Jak ja Cię rozumiem. Zapadam się w sobie przy takiej pogodzie. Moi chłopcy pojechali dziś na narty w Twoje okolice do Wieżycy i okazuje się, że nie jest tam wcale zimniej niż u nas nad samym morzem.
Joanno, w okresie okołoświątecznym z porannym wstawaniem jest raczej ciężko lol.
Januszu, dziękuję za zdjęcia ze spaceru. Jak miło ogląda się takie obrazki siedząc na kanapie i grzejąc się laptopem aniołek. Mam pytanie czym okryłeś krzew widoczny na zdjęciu? Cały czas poszukuję rozwiązania idealnego w tym zakresie.
Bogusiu, jesteś kolejną osobą, która wspomina o koszmarach w ostatnim czasie. Może to te mrozy tak wpływają na ludzi? Ja też dziś miałam zły sen ze swoim trzecim dzieckiem (którego nie mam) w roli głównej.
Małgosiu, miło mi bardzo, że tak odbierasz moje pisanie aniołek. Rzadko mam czas, żeby przysiąść się wirtualnie do każdego i zagadać chwilkę a przecież każda osoba tutaj jest tak ciekawa, wyjątkowa. Wiele z Was ma możliwość pogadania osobiście na zjazdach lub przy innych okazjach i to jest dopiero coś. Ja mam namiastkę spotkań z Wami. Bardzo sugestywnie opisałaś swój poranny rytuał, czułam, jakbym sama wędrowała po Twoich włościach.
Pat, no właśnie, zapasy roślin muszę przejrzeć, z uwzględnieniem dat ważności. A nie zauważyłaś, żeby stare nasiona gorzej kiełkowały? Kiedyś wzięłam właśnie takie zeszłoroczne, pomidory chyba, i kiełkowały kiepsko. Od tej pory zawsze kupuję nowe ale może niepotrzebnie. A co siejesz już w styczniu?
Misiu, pomidorowa i rosół i u mnie często jest w kociołkach aniołek. Albo sam rosół. To ulubione zupy moich dzieci (chociaż niektórzy mówią, że rosół to nie zupa, tylko rosół).
Zuziu, a w Gdańsku było dziś rano -17 stopni. U nas w mieszkaniu nie było jeszcze w tym roku konieczności odkręcania kaloryferów na dobre. Spodziewam się, że ten moment może przyjść już jutro ale na pewno nie będzie tak urokliwy, jak rozpalenie ognia w piecu w domu na wsi bardzo szczęśliwy. Ja również lubię przyjechać na naszą działkę zimą i czekać na tę przemianę ze skostniałej, nieprzyjaznej nory w przytulną drewnianą chatkę.
Różo, ja tam myślę, że każdy styl jest do obronienia i na lenia i na pracusia i na księżniczkę i na zosię-samosię. I dobrze, że tak jest. Trzeba tylko znaleźć odpowiednią grupę wariatów lol. Internet pomaga lol.
Mario, marzenia o emeryturze mówisz...jakże nierealne dla mnie zakręcony. Wcale nie jesteś żadne lelum-polelum, czasem każdy słabnie. Życzę Ci, żeby upływ czasu przyniósł zmiany, które Cię wzmocnią. Utulam Cię wirtualnie.
Betinko, kilka stron wcześniej zasypałam Kompost zdjęciami z Sopotu, ze specjalną dedykacją dla Ciebie. Widziałaś?.
Bea, Nie jestem filarem Kopostu ale i tak dziarsko odpowiem - No! bardzo szczęśliwy. A jeżeli chodzi o Twoje wrażenia z gorączki, to myślę sobie, że artystyczne dusze pewnie tak już mają, że wszystko przeżywają jakoś tak głębiej. Czyżby szykowała się nowa powieść s-f? bardzo szczęśliwy
Basiu, widzę, że nie ustajesz w postanowieniu odchudzania. Żelazny charakter! Ja również ćwiczę dietę z mężem i to całkiem dobrze wychodzi, takie odchudzanie w duecie. Wzajemnie się mobilizujemy i trochę wstyd przed tą drugą osobą tak niecnie podjadać. Prawdę mówiąc ja nie muszę się odchudzać (chociaż nie powiem, miło było powitać zagubioną gdzieś talię) ale postanowiłam wprowadzić dietę ze względu na męża. On ma do zrzucenia gdzieś ze dwadzieścia kilogramów i sam do tej pory nie potrafił znaleźć w sobie motywacji. Ze mną idzie mu znaczenie lepiej, a nawet całkiem dobrze. Jak poradziłaś sobie bez butli? Mogłaś wymienić od razu na pełną?
Iwonko, zazdroszczę dodatniej temperatury. Oby spadała (bo spaść przecież musi zakręcony) u Was stopniowo. Dwa dni temu okrywałam róże i też widziałam, że mają świeże listki. W mieście, na moim osiedlu roże w zacisznych miejscach nie tylko wypuszczały nowe liście ale też kwitły, a dziś było -17.
Koniecznie pokaż nam kreację weselną bardzo szczęśliwy. Ja takich zakupów nie robię i w ostatnich latach zdziadziałam straszliwie, więc sobie choć popatrzę, jak kobieta powinna wyglądać bardzo szczęśliwy.
Justynko paputowa, jesteś kolejną osobą, która kupuje róże u Ewy. Ja też bym chciała, bo moja dotychczasowa szkółka znacznie ograniczyła asortyment róż, ale jestem chyba jedyną osobą, która nie wie gdzie kupuje się u tajemniczej Ewy zawstydzony. Twoje życzenia dla myszy biorę w całości i z żarem w sercu składam je swoim nornicom taki dziwny.
Dorotko, Joanno, Ewo, cześć!bardzo szczęśliwy


  PRZEJDŹ NA FORUM