Rozmowy przy kawie (19)
Ktoś coś o wirusach mówił?? Mnie ścięło w środę, ale sie nie przyznawałam, bo miałam taką "fazę" przy okazji, że nawet mi sie mówić o tym nie chciało. We wtorek wieczorem robiłam notatki do kolejnego pomysłu, robiłabym dalej, ale bylo późno i sen mnie zmógł, rano w środę obudziłam sie z pełną głową i wyobraźnia od razu w łóżku zaczęła tryb roboczy. W pewnym momencie poczułam, że nie mogę myśleć, że myśli maja jakby echo i zaczęło mi być zimno. Potem coraz zimniej, aż miałam taką "febrę", że doslownie rzucało mną na łóżku, małż sie obudził wystraszony. Gorączka 39,5 zakręcony i ból glowy i mięśni. Do tego prawie omamy i jakis przedziwny natychmiastowy stan depresyjny zakręcony Mówię, że prawie omamy, bo nie były to faktyczne omamy, byłam świadoma, że to nie dzieje sie naprawdę, tylko w mojej głowie, ale wrażenia i tak były porażające. Nie mam pojęcia, czy tak zadziałał ten (najprawdopodobniej) wirus, np. zablokował lub jakoś wypaczył przepływ neuroprzekaźników i stąd takie "jazdy", czy może to tylko gorączka, czy może to wszystko stąd, że mój mózg badź co bądź jest jakos tam patologiczny, bo oberwał porządnie i jest bardziej podatny na "szaleństwo"... początkowo nie byłam w stanie nic nawet wypić, bo od razu wymiotowałam, ale nie było żadnej biegunki, więc nie była to tzw. "jelitówka". Po paru godzinach i wmuszeniu herbaty imbirowej - imbir działa przeciwwymiotnie - mdłości przeszły, a po lekach gorączka spadła do 38,5. Potem zaczęło mi sie poprawiać, dziś mam juz prawie normalną temperaturę, w glowie jeszcze troche mi się kręci, ale wczoraj nawet juz byłam w stanie popisać.
Fajny przypadek, prawda?
Misiu, czy wiadomo, jaki to może być wirus, co daje takie odloty? lol a może to ja daję sobie takie odloty, a wirus był całkiem normalny..?
Ech, jaki fajny początek roku... pan zielony No, w każdym razie stąd był ten mój noworoczny galopujący optymizm i co najgorsze dopiero dzis zdałam sobie z tego sprawę, wczoraj wydawało mi się, że myśle racjonalnie. Fuj! Jednak musze powiedzieć, że choc czuję sie lepiej, to nastrój mam do bani, mam nadzieję, że to tylko skutki i miną jak całkiem wyzdrowieję. Jeśli to nie minie, to dzwonię do psychiatry!


Misiu, w tym kontekscie bardzo dobrze Cie rozumiem i solidaryzuję się w odczuciu ciemności czy jak to zwał... Niech Moc będzie z nami, bo jak nie, to po nas, jasna chol...a!!


  PRZEJDŹ NA FORUM