Dwa w jednym czyli miejska dżungla cz. II
Dorotko dzięki Ci za życzenia, zawsze dobrze jest czytać Twoje posty , na co dzień i od święta wesoły

Wigilię i Boże Narodzenie spędziliśmy u mamy W. razem z siostrą W. Jolą, jedną z jej córek i drugą, prawie córką, choć tak naprawdę to córka zmarłej siostry byłego męża Jolki (trochę to skomplikowane). Nikt się dzieckiem nie chciał zająć (ojciec przypadkowy i chyba nieznany) po śmierci matki, a Jola zdecydowała w sekundę, że dziewczynką wówczas siedmioletnią zajmie się jak własnym dzieckiem. Kosztowało ją to sporo nerwów, bo odezwała się rodzinka ze strony ex-męża jak się okazało, że zmarła matka byłą ubezpieczona na wysoką sumę...
Koniec końców mała została z Jolą i dzięki temu nie poznała co to dom dziecka...
Teraz ma 11 lat i wyrasta na mądrą, rezolutną dziewczynkę.

Do mamy W. jedzie się błyskawicznie (przez Polskę w ruinie), nieco ponad godzinę i 100 km wciągamy nosem. Oj, żeby do nas na wiochę była taka droga, przynajmniej do Białej.



W drodze powrotnej przyświecał nam Łysy w pełni. Zdjęcie zrobiłam już oczywiście z domu.



Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej wesoły








  PRZEJDŹ NA FORUM