Rozmowy przy kawie (19)
Witajcie wszyscy, ostatnio mało się odzywam, bo mam takie urwanie głowy jak rzadko.
Córka dostała super hiper pracę w Gdańsku, więc będzie się przeprowadzała. No i trzeba było pomagać w wynajmowaniu mieszkania. Wszyscy szukaliśmy w necie, obdzwanialiśmy właścicieli i umawialiśmy oglądanie. A że na to oglądanie był tylko jeden weekend, to trzeba było wszystko dobrze zgrać, więc praca logistyczna solidna.
Ale mieszkanko wynajęte, córce sie podoba, mnie mniej bo jak to teraz modnie, kuchnia nie jest osobnym pomieszczeniem, a stanowi aneks w salonie. Ja tego nie lubię, ale to nie ja tam będę mieszkać, więc ...

Oprócz tego Święta, choć jak na razie to tylko prezenty mam przygotowane, a całe reszta czeka. Dopiero dziś zacznę zakupy i planowanie co zrobić.
A muszę dużo jedzonka, bo nas sporo będzie (i to dość "żertego" towarzystwa) i żeby córka mogła ze sobą do tego Gdańska coś zabrać. Zresztą każdy chętnie coś "capnie" na wynos.
U mnie zapewne na Wilii i w Świeta będzie takie jedzonko:

karp smażony
sum smażony
dorsz po grecku
kapusta z grzybami
pierogi z grzybami
sałatka jarzynowa
ćwikła (obowiązkowo i dużo!)
zupa grzybowa z groszkiem ptysiowym
barszczyk (tutaj idę na łatwiznę i kupuję gotowca)
rolada szpinakowo-łososiowa
kompot z suszu
a z słodkości - piernik przekładany, keks, babeczki z makiem i ciasteczka korzenne robiące za pierniczki

A na następne dni przygotuję zamiast wędlin (a część też można zjeść na ciepło)
pasztet z grzybami i pasztet z żurawiną
karkówkę duszoną z grzybami
schabik środkowy ze śliwką i morelą
roladę mieloną z koperkiem i farszem boczkowo-grzybowym
i specjalnie dla panów boczek z czosnkiem i majerankiem
Wszystkie dzieciary będą u nas przez całe święta, więc trzeba nagotować jak dla pułku wojska, żeby te pięć "paszcz" zapchać.

Córka będzie się przeprowadzała 28 po świętach i Tatulek będzie ją przewoził. Miałam jechać i ja, ale musiałabym pociągiem i to w zasadzie tylko na jedną noc (tak żeby za widna jechać, więc w Gdańsku byłabym od 16 do rana), więc raczej nie pojadę. Odpocznę sobie, choć bardzo nie lubię być sama w domu, nie ma do kogo gadać, a ja "gadata" jestem.

A tak w ogóle to kompletnie nie mam nastroju, po odejściu Brzuszka jakoś tak pusto i cicho w domu. I właśnie sobie uświadomiłam, że ja nigdy w życiu nie bywałam zupełnie sama w domu. Najpierw byli rodzice, brat, ja i pies, potem rodzice, ja i pies, potem ja i pies, potem mąż, ja i pies, a teraz już tylko mąż i ja. Więc nawet jak rodzice, brat czy mąż wyjechali, to ja zawsze zostawałam z psem, a teraz zostanę sama. Smutno.


  PRZEJDŹ NA FORUM