Rozmowy przy kawie (19)
Witajcie.
Tradycyjny poniedziałek , czyli urwanie łba. Spraw się nazbierało dużo, do tego napisać plan technologiczny do skupu. Jesooo jakie ja dziwne w życiu rzeczy robię , sama się dziwię.
Akcja kartkowa... tradycyjnie takie sprawy dochodzą do mnie po czasie buuuuuu , ale za rok proszę mnie w łeb bić!
Janeczko, bardzo Ci współczuję awarii , też przechodziłam chyba 2 lata temu , jak małżowi nie podobała się bańka z farby na baniaku i wsadził palca. Na szczęście , choć estetyczne to nie jest , mam na klatce schodowej , więc kuć nie muszę. Ale i tak 4 dni zimna zaliczone...
Pat, ja to zawsze boję się takiej gorączki, a moje tak to właśnie przechodziły. Na zmianę ibuprom i nurofen. Moja lekarka zawsze powtarzała, że to dobrze, bo gorączka jest oznaką walki, jak organizm walczy, to zdrowieje. Ale i tak strasznie mi żal malutkiej.
Święta, jak święta, zdążę to dobrze, jak nie to nie. Przestałam piłować.
Zwłaszcza , że jutro mam kolejną odsłonę tragikomedii pt "talib mój powszedni". Jak będę miała siłę , to napiszę po południu.
Odchodzę w obłoki piecowej pracy - zgasło mi , czort by to diabeł A i jeszcze zawodowe trza dokończyć... Dzieci nakarmić, rozwieść po zajęciach i takie tam. Byle nie myśleć.


  PRZEJDŹ NA FORUM