| Rozmowy przy kawie (18) |
| Dzień dobry, a u nas właśnie słneczko się przebija i całkiem przyjemnie się zrobiło. Posyłam więc dobre fluidy i lecę pracować. Margolciu- współczuję bardzo- też przez to przechodziliśmy i trzeba było zadecydować kiedy jest ten moment. Teraz mamy już 5 lat nowego psa bo jakoś tak nie wyobrażamy sobie domu bez psa. W ubiegły piątek moja siostra musiała się zdecydować na uśpienie suczki, która też chorowała, a był to super pies - prowadziła z nią zajęcia dogoterapii w przedszkolach. I wyobraźcie sobie w czwartek siostra mówi pożegnajcie się z Ivą bo nie wiadomo jak będzie, z piątku na sobotę całą noc mi się Iva śniła, rano dzwonię, a tu okazało się, że zaprzyjaźniona wetka była wieczorem w piątek i już Ivci nie było. A ja w tym śnie i jak się przebudziłam bo sen się ciągnął całą noc to tylko myślałam, że Ivka do nas ucieka bo tam u siostry to wie co ją czeka... Potem się razem z siostrą popłakałyśmy i jakoś to przeszło. U siostry jeszcze mały synek 3 latek jest bardzo z pieskiem związany, na szczęście została im druga labradorka, starsza ale jeszcze na chodzie. A do przedszkola już od jakiegoś czasu nasz rudy wariat chodzi. Miłego dnia, chociaż ciągle mi się wydaje, że to już piątek jest. |