Rozmowy przy kawie (18)
Witajcie
I nad czym tu piać z zachwytu diabeł Białe, to jedyna zaleta. Mokre ,zimne, lepiące, śliskie i mogła bym tak jeszcze trochę. Opon oczywiście nie wymieniłam, bo kolega , który w rozliczeniu wziął stare /nowe z dawnego autka nie wyrobił się z przygotowaniem. Ja z tymi mężczyznami nie wytrzymam, sexmisja mi się marzy.
Wczoraj , głupia oddałam kluczyli do romka emowi, rozpędził się i rzuciło autkiem (jechaliśmy centralnie w ogrodzenie ...) przywaliliśmy w krawężnik i kapeć w przednim kole. Młoda przez to wolne ma , bo zawieźć nie ma jak , a że kaszle i smara , a dziś w planie basen, to zostawiłam ją w domu. A ja kombinuję , skąd wziąć dojazdówkę , żeby koło naprawić. Ehhhhh jak ja nie lubię zimy, stworzona jestem jako wyrób ciepłolubny , 40 w cieniu mi nie przeszkadza, ale -7 to już klęska.

Justynko, nie ma się czego bać ,jeżeli broń jest w odpowiedzialnych rękach. To jest środek przymusu , jeżeli nie stwarzamy zagrożenia , to służby nic nam nie zrobią. Co innego w innych rękach, wtedy to odwrotnie, trzeba się na tym znać, żeby wiedzieć jak odeprzeć atak. No takie moje skromne zdanie.
A karabin, czy pistolet, to jak pralka czy mikrofalówka, wszystkim można zrobić krzywdę i przyjemność.
Janinko, teraz jest specjalna amunicja , która obala nie penetruje, w samolotach latają teraz skymarschale po cywilnemu , robią lepszą robotę jak kiedyś komandosi. Ale takie były czasy, tak musieli działać. Myślę też , że te loty były na dość niskich pułapach, dzięki czemu różnica ciśnień nie była by aż tak duża ,aby powstała eksplozja. To taki wywód laika, jeśli się mylę , wybaczcie.
Beatko, w domu , znaczy już jest dobrze?
Dobra , do pracy rodacy , w ten okropnie zimny dzień...


  PRZEJDŹ NA FORUM