Rozmowy przy kawie (17)
Danusiu, jakoś nie wyobrażam sobie, żeby Twój dom chciał kupić jakiś miłośnik plastikowych kasetonów i olejnej lamperii, więc możesz mieć sporą dawkę pewności, że kupi go ktoś o podobnym guście do Twojego i nie zniszczy Twojej pracy. Wiem, że sprzedaż własnego domu jest trudna - do mieszkania nie jestem przywiązana, więc jak znajdzie w końcu nabywcę to odetchnę z ulga, natomiast sprzedaż mojego domu rodzinnego bardzo przeżyłam, na tyle, że będąc we Wrocławiu celowo nadkładam drogi, żeby nie jeździć koło niego...ale podobno kupił go ktoś, kto o niego dba i...taka kolej rzeczy...zresztą podobnie mam tutaj, do tej pory sasiedzi niektórzy zagadują z żalem, że dawnych właścicieli już nie ma i pewnie nie podobają im się moje zmiany, bo przywykli do dawnego wyglądu domu, ale teraz to jest moje miejsce na te dziesiąt lat, jak wcześniej było Stasiów, a jeszcze wcześniej Fischerów...z perspektywy globalnej wszystko mamy na chwilę, ale ta chwila jest wystarczająca, żeby to wszystko pokochać, nawet jeśli zmieniamy miejsce zamieszkania wielokrotnie, to każde nowe może być od nowa naszym domem, a w każdym starym została część naszego serca i życia...

To się pomądrzyłam, a obrabiarki czekają diabeł


  PRZEJDŹ NA FORUM