Wymarzony Baśniowy Zakątek cz.2


Dziś głowę chciało urwać..... ¾ fotek poszło do kosza, mimo robienia na 'szybkim'.... Małe szkody też były. Matę wiklinową nam zerwało i Boguś musiał ją drutem przykręcać do siatki. Ja walczyłam z chryzantemą pnącą.... też musiałam ją do stelaża przyczepić.




Były też plusy. Wszystkie orzechy wiszące wysoko, poza zasięgiem czterometrowej tyczki spadły na ziemię. Wiatrzysko pokonało też sumaki. Wszystkie liście leżały jak dywan. Jutro znowu będę miała co robić.




Płot wygląda bardzo porządnie i choć nie zasłania wszystkiego, to miło się na niego patrzy. Przyjdzie wiosna i jak roślinki liście puszczą, to zakryją nas całkiem. U nas większość roślin jest młodych, więc poprzesadzamy tak, by były między ich tujami. Dziś dokładniej sprawdziliśmy i kilkanaście cegieł zostało położone na kawałku starej siatki przy uskoku, by Yoguś nam nie uciekł.



Głupio było tak podglądać jak pracowali, lecz mieliśmy cichego wysłannika, który mimo choroby sprawdzał, czy piony i poziomy trzymają....






Troszkę niepokoi nas odległość siatki od podmurówki...... Mam nadzieję, że Yogin nie będzie tam głowy wsadzał. Środek będzie wymagał małej reorganizacji, lecz to już na wiosnę.... Jest ładnie, mimo zbrązowiałych liści żywotników, które są zwrócone w naszą stronę.





Dziś oznaczyłam też na zimę wszystkie roślinki kijkami bambusowymi. Śmiesznie wygląda to zimą, lecz jest to jedyna ochrona przed brykającą parą czworonogów.




Ten tydzień będzie jeszcze dla ogrodu: liście, ścięcie zeschniętych roślinek, oczyszczenie pociętego na kwadraciki przez męża kawałka ziemi pod truskawki, cięcie drzewa i rozdrobnienie zasieków.... i mam nadzieję nadzorowanie zakładania elewacji. To niestety okaże się dopiero jutro....




  PRZEJDŹ NA FORUM