Rozmowy przy kawie (17)
Elu, i jak tam obecny nastrój? Pora roku niestety sprzyja łapaniu dołków. Mam nadzieję, że Twój smutek jest tego rodzaju, że uda się go przegonić zwykłymi, codziennymi przyjemnościami, dostępnymi w zasięgu ręki. Ja też na działkę wybieram się jak sójka za morze. Obiecuję sobie, że w niedzielę, ale jak przychodzi już ta niedziela, to najzwyczajniej mi się nie chce.
Aniuop, pan obecnie tak ładnie opiekujący się swoją żoną, to ten sam od 40 lat mąż mojej mamy – mój ojciec. Życzę Twojej mamie, żeby jednak czas złagodził burzę krwi, może po prostu musi jeszcze poczekać. A na jakim instrumencie Twoje muzykalne dziecko się wyżywa?
Pat, ano wzięło mnie choróbsko i trzyma. Wczoraj jednak ruszyłam cztery litery z kanapy w świat codziennych wyzwań i chyba nie jestem w najlepszej formie, bo stłukłam talerz i dziabnęłam się nożem w paluch a odzyskawszy moc w gardle i zdolność wydawania głosu, zrobiłam awanturę małżonkowi. W tym momencie zatęskniłam za czasami, gdy zostawałam jedyną osobą dorosłą w domu.
Zuziu, fajnie, że udało się Wam wyjechać na tak długo. Będzie co czytać kiedy już wrócicie, bo pomimo pomstowań wrócicie, prawda?
Justynko (w papuciach), widzę, że dłuższa wyprawa przed Tobą i obszarowo szeroko zakrojona. Widzę, że jesienne wyprawy są dość popularne. Fajnie, że możesz sobie w przyjemny sposób skrócić czas w oczekiwaniu na kolejne lato. To już do tego doszło, że w wodociągu wody brakuje? U nas na północy jeszcze nie ma takich sygnałów.
Dario, z przerażeniem przeczytałam o gołębiach s…ch na balkon. Jak to, gołębie w bloku?! A to tak w ogóle można?
Olu, cześć! Nadal zabiegana?
Basiu, i na jaki serial się zdecydowałaś? Choruję, więc trochę czasu ostatnio spędziłam na kanapie i spodobał mi się serial Wspaniale Stulecie. Zainspirował mnie do szukania informacji o historii i zwyczajach w Imperium Osmańskim. Męczącą przeprawę przez Łódź pamiętam z wakacji. Mam nadzieję, że w przyszłe lato uda mi się przejechać sprawniej.
Misiu, Twoja determinacja przy malowaniu drzwi pokazuje, że jak się baba uprze… Wywietrzył się już zapach po malowaniu?
Betina, fajnie streściłaś swoją internetową działalność. Krótko, zwięźle i na temat. Wszystko jasne bardzo szczęśliwy.
Ewa, bry!
Janeczko, cieszę się, że udało Ci się zakończyć z satysfakcją etap tegorocznego koszenia i podlewania ale obawiam się, że przy takiej pogodzie, to pewnie już w styczniu przyjdzie już przeprosić się z kosiarką i rozpocząć nowy sezon koszenia 2016.
Dana, sporo ostatnio rozmyślasz o przyszłości i pewnie dlatego tak rano wstajesz. A może rozpiera Cię energia do prac "polowych", bo wydaje mi się, że Ty jesteś niezwykle energiczną osobą.
Bogusiu, siadanie z rana na kompa, to z pewnością uzależnienie, ale w sumie nieszkodliwe i przyjemne, to dlaczego sobie ograniczać?
Iwonko, rozumiem, że święty jest już na święta ustawiony i przysłowiowe skarpety czy dezodoranty nie będą miały u Was racji bytu.
Januszu, pomyślałeś o zamówieniu śniegu. Super.
Bożenko, ooooo właśnie - gruby portfel i chude ciało! Mój Mikołaj też zawsze pomylony.
Joanno, pewnie załatwiasz już nowy dowód, prawda?
Ilonko, ostatnio pisałaś o pogorszeniu zdrowia a teraz o wzmożonej pracy. Dbaj o siebie. Skrzyneczka bardzo ładna i w dodatku przydatna. Zdolniacha z Ciebie.
Grażynko, widzę, że Ty rozkrokiem w Polsce i w Irlandii, to gdzie to tak wody w studniach brakuje? U nas na szczęście wczoraj wieczorem dość mocno się rozpadało.
Mario, ja też przeważnie weny nie mam. A i w prawdziwym życiu częściej słucham niż mówię. W sprawie piernika nie pomogę, bo nie pierniczę (po pierwsze primo nie umiem, po drugie primo nie mam motywacji, bo nikt jakoś specjalnie nie lubi) ale moja szwagierka jak kiedyś zrobiła piernik na Boże Narodzenie, to dopiero na Wielkanoc był lekko miękki.
Justynko, ja zapewne będę jednym z tych „upierdliwych” rodziców, którzy zapiszą dziecko do szkoły w wigilję i w dodatku dam zajęcie lekko obrażonym paniom ze świetlicy na obu dyżurach, bo najzwyczajniej w świecie idę do pracy na osiem godzin. Ja też wolałabym, żeby ten dzień był w kalendarzu zaznaczony na czerwono.
Justynko, a tę kawkę, którą częstujesz, to sama też będziesz pić bardzo szczęśliwy, bo pisałaś, że nagle odeszła Ci chęć na kawę. Ja też kawy nie piję, ale tutaj takie pyszności oferują, że jak sobie poczytam, to…a niech tam, idę sobie zrobić cappuccino. Rogaliki świętomarcińskie, mmmm…pycha!
Bea, a może mimo wszystko to dobrze, że pada, bo rozmięknie Ci ta glina nieco? Ja też miejscami mam taką twardą glebę więc przy sadzeniu wręcz wlewam do dołka wodę , chwilę czekam i tak kopię dalej w błocie, żeby choć trochę wgłąb szpadel wszedł. Widzę, że wiedzę w zakresie kompostowania masz ogromną i na działce masz istne delikatesy kompostowe. Kompost grzybowy? A co to takiego?!
Kiedyś Maja Popielarska przedstawiała ogród, w którym były warunki glebowe (skałowe) nędzne. Tak jak piszesz, cienka warstwa gleby, pod nią skała. Przepiękny ogród udał się ludziskom mimo wszystko. Ale pracy było od groma.


  PRZEJDŹ NA FORUM