Wiejski eksperyment Pat - konfrontacji marzeń z realiami cd. :)
Kasiu każda metoda dobra i tak naprawdę matka wie najlepiej, jak uczy się jej dziecko i czego mu potrzeba. Ja teoretycznie byłam przeciwna sylabizacji, uważałam to za dziwaczne: i ja i R. nauczyliśmy się czytać sami bardzo wcześnie i nikt nam nie wyjaśniał co to sylaby, a co to samogłoski. Tak samo zatem zaczęłam uczyć Flo ze 2 lata temu, kiedy wyraziła chęć nauki czytania, ale nam wybitnie nie szło. Odpuściłam zatem, myśląc, że nauczy się w szkole, po czym zaczęła się szkoła i się okazało, co się okazało... ale okazało się również, że o ile sklejanie słów z poszczególnych literek Flo kompletnie nie wychodzi, to dzielić na sylaby umie i z tych sylab jakoś jej sklecanie słów idzie. Ma problem ze słowami jednosylabowymi, bo przestawia spółgłoski w wyrazie, a w wielosylabowych, zanim dojdzie do trzeciej sylaby, to zapomina, jaka była pierwsza taki dziwny

Bardzo polecam ten elementarz - jest świetny, bo...ciekawy! Falski dla współczesnego malucha jest strasznie staroświecki - też go używamy, ale pomocniczo - natomiast w elemntarzu współczesnym historyjki i obrazki są na tyle zajmujące, że mały analfabeta strasznie chcąc się dowiedzieć, co tam jest napisane, dokłada wszelkich wysiłków, żeby to przeczytać. Do elementarza jest też seria książeczek do samodzielnego czytania. Kupiłam też kilka gier i ćwiczeń i rąbiemy to na zmianę codziennie - skutek uboczny jest taki, że Sara zaczęła sylabizować i próbuje pisać wesoły

Flora wie, że ma problem, ale jestem z niej niesłychanie dumna, bo znając swoje ograniczenia, sama zgłasza się na lekcji do czytania, przełamując strach, że nie wyjdzie aniołek No i kiedyś w końcu wyjdzie - paskudną ironią losu jest, że dziecko, które kocha książki praktycznie od urodzenia, nie może ich samodzielnie czytać....


  PRZEJDŹ NA FORUM