Rozmowy przy kawie (16)
Witam :wit .
Będę chyba żyła, póki co jednak jakość drastycznie spadła.
Walczyłam, ale we wtorek wieczorem definitywnie przegrałam diabeł .
Pół apteki chyba mam w domu...
Przynajmniej wizyta u medyka zrekompensowała cierpienie. Pan, którego bardzo szanuję za podejście do pacjentów/ nawet pań w posuniętym wieku. Zaproponował 1,5 tygodnia zwolnienia i w zaleceniach podał zestaw kocyk-książka-relaks.
Może to w ramach wczorajszego święta...
Bo chyba jako jedna nielicznych świętowałam w pracy...

Janeczko, bardzo dziękuję, choć marne i sponiewierane ze mnie ciałozakręcony.
Kwiatuchy piękne.

Bożenko, M też ma kochiny miniaturowe. Całkiem spore już stadko. Silki też mieliśmy.

W ramach dołączania do grona niezłych świrów. W domu mamy: psa, 2 koty (rozważamy adopcję 3), 2 gekony, kilka ptaszników, modliszki , straszyki, wije i karaczany madagaskarskiediabeł
A u wiejskiego weta byliśmy z zającem i sczuremlol.
Zając poturbowany przez psy i koty dotarł na nasze podwórze...I co z ni zrobić? Męczył się bidok.
Szczur (nasz domowy) walczył z nowotworem.
Wet to nasz lekarz rodzinny.

Bogusiu, gratuluję.
Fajne sprzęcior. Myślę, że jutro już mi będzie smakowała kawka.

Dana, zajrzała do kącika. Ale mnie dziewczyny ubiegły. Czekam na szydełkowane cuda.

Pati, oby od jutra prace ruszyły z kopyta.

Wietrznie i zimno.
Może żurawinowego soczku?


  PRZEJDŹ NA FORUM