Rozmowy przy kawie (16)
Dobry wieczór. Kominek powoli wygasa. W domu miłe 22 stopnie a i dzień był też niezbyt chłodny bo 15 stopni bez wiatru to niezła temperatura do prac ogrodowych a głownie do podlewania. Wczoraj były podlewane rabatki za domem i warzywnik bo zwiędnięte truskawki i położone cukinie wołały o natychmiastową reanimację a dzisiaj podlewałam przedogródki. Ale wcześniej musiałam posprzątać jabłkowe spady, przy okazji wygrabiłam liście z trawnika i wyzbierałam je z rabat, wycięłam przekwitłe mikołajki, przegorzany, trzykrotkę wirginijską, część kosmosów oraz floksów i jeszcze jakieś tam drobiazgi. A najważniejsze, że posprzątałam 8 krecich kopców na jednym przedogródku, znalazłam w nich korytarze, włożyłam tam karbid, podlałam odrobiną wody i zasypałam. Mam nadzieję, że wykurzę tego gryzonia. Porobił mi te kopce tuż przy roślinach tak, że miałam utrudniony dostęp i trochę się umęczyłam zwłaszcza, że oszczędzam to moje nieszczęsne kolano.
Pat pytałaś kiedyś czy u mnie nie padało. Niestety nie. Był taki dzień, że popadało trzy razy po kilka sekund. Pamiętam, że przy najdłuższym deszczu doliczyłam do 5-ciu. Ale za to mam piękne, słoneczne, prawdziwie jesienne , z polskiej złotej jesieni, dni.
Teraz sprawozdanie z ostatnich wizyt u ortopedów. (Misiu buziaczki.) Ubiegłotygodniowa wizyta po zrobieniu USG praktycznie nic mi nie dała. Przykazanie - leżeć z nogą na podwyższeniu. Leki - żadnych, suplementy - nie trzeba, rehabilitacja - nie. Ale ostrzeżenie, że jeżeli nie zaleczę stanu chorobowego to przy następnej wizycie będzie już tylko skierowanie na operację przedniego wiązadła krzyżowego. Na pytanie jak długo mam tak leżeć uzyskałam odpowiedź, że tak długo aż mnie przestanie boleć. Lekarz bardzo miły i zatroskany moją kontuzją, nie jakiś tam gbur. A ja wyszłam sfrustrowana i wściekła na swoją głupotę bo zanim skorzystam z nowego sklepu internetowego to zawsze sprawdzę opinie o nim a do lekarza wybrałam się po najmniejszej linii oporu. Po prostu zadzwoniłam do VITY (znanej mi od czasów PRL) i pozwoliłam się zarejestrować do pierwszego lepszego lekarza a nic mnie przecież nie piliło bo po pierwszej kuracji nie było już ostrego bólu i mogłam jeszcze poczekać dzień lub dwa na lekarza wybranego z głową.
No i wczoraj byłam u lekarza wybranego wśród mających bardzo dobre opinie. I czuję się zaopiekowana. Oprócz rozluźnienia wiązadła krzyżowego mam też zmiany w rzepce co wyraźnie widać na zdjęciu RTG, które w przychodni LUX MED zostało opisane jako niewykazujące żadnych zmian. Wczorajszy lekarz pokazał mi te zmiany. W ramach ceny za wizytę dostałam zastrzyk w gęsią stopkę a dodatkowo lekarz namówił mnie na kurację z kwasu hialuronowego to są trzy zastrzyki w staw kolanowy podawane co tydzień. Uzupełniają maź stawową i powinny wystarczyć na minimum pół roku ale mogą i na rok. Zalecona jazda na rowerze.
Na dodatek w głupi sposób uszkodziłam sobie przyczep prostownika w 3-cim palcu prawej dłoni. Wyciągałam metalową wycieraczkę z wgłębienia w chodniku bo chciałam posprzątać pod nią. Ta wycieraczka jest dość ciężka ale brałam ją obiema dłońmi i żaden z palców nie był szczególnie narażony na obciążenie a tu nagle poczułam piekący ból, palec zaczął puchnąć a czubek przykurczył się w kierunku do wnętrza dłoni. Na dzisiaj mam założoną szynę Stacka to taki plastikowy, wydłużony naparstek z otworem na paznokieć. Mam to nosić przynajmniej przez 3 tygodnie a później zobaczymy. Niestety palec już nie będzie tak sam jak przed kontuzją.
Na razie nie mam rękawiczek ogrodowych, które weszłyby na palec w szynie a na dodatek przekonałam się jak bardzo potrzebne są nam wszystkie palce. Nawet z myszką i klawiaturą mam problem a co dopiero z nożycami czy sekatorem.
Mam nadzieję, że Bogusia już w domu a piękna Ania ze śliczną Córką i M. doskonale bawią się na weselu.
Życzę Wam dobrej nocy i pięknego jutra.


  PRZEJDŹ NA FORUM