Rozmowy przy kawie (16)
Pat, sklep za 5 zł jest, ale butów w nim nie ma. Ale ja i tak mam potworny problem z kupieniem obuwia i to od dziecka. Nie dość, że mam duże kopyto i bardzo szerokie, to jeszcze wysokie podbicie i niewiele butów włazi mi na nogę. A żeby było weselej to mam i haluksy, i ogólnie chore stopy z powodu artretyzmu, więc kupowanie obuwia to droga przez mękę. Przeważnie żaden but na mnie nie wchodzi. A jak już wejdzie to tak ciśnie, że żyć się odechciewa. Ja powinnam chyba mieć, jak chiński cesarz, rozdeptywacza butów, bo może takie rozchodzone i rozdeptane by na mnie wlazły. pan zielony

Daria, u mnie na bazarkach to właściwie nic nie ma. Trudno nieraz nawet włoszczyznę kupić. W Międzychodzie stoją ze trzy, cztery stragany i ze dwa samochody. Jeden stragan z chemią z Niemiec, jeden z firanami (pożal się boże!) i pościelą. Na jednym ciuchy typu "wieś tańczy i śpiewa" (mocno pstrokaty plastik w kolorystyce fiolet, róż, amarant). No jest stragan z warzywami, ale w sklepie lepsze, a w samochodach ziemniaki, cebula i pomidory z pola (lima). I to w zasadzie wszystko. Pojawia się nieraz stragan typu "mydło i powidło" - paski, zegarki, naczynia, zapalniczki, zabawki i tego typu rzeczy "made in China i inne wschodnie kraje" .
A w Skwierzynie jeszcze gorzej - jeden stragan warzywno-owocowy i dwa, trzy z ciuchami jak wyżej.
Wszystko ze sztucznego tworzywa. A jak w sklepie pokazała się bawełniana bluzeczka (letni ciuszek fru,fru) to od razu kosztowała 70 złotych taki dziwny, kiedy te plastikowe są w cenie 25-30 zł.


  PRZEJDŹ NA FORUM