W sobotę wyruszyliśmy z W. na doroczne święto roślinności w Skierniewicach. Z uwagi na Kredkę najpierw musieliśmy zajechać do mamy W., gdzie pies został, a my nieco później niż w ubiegłym roku dotarliśmy na miejsce. W zasadzie opis mogłabym przekopiować z wątku zeszłorocznego. Ten sam zestaw standardowy większości sprzedawców: żurawki, jeżówki, hortensje bukietowe, trochę traw i wrzosy. Niestety nieliczne stoiska z bardziej oryginalnymi roślinami. Róże oznaczone jako: pnąca czerwona, różowa etc. Sporo cebul, ale większość już skiełkowana, strach kupować, żeby nie wyrosły przed zimą, aby przy pierwszych mrozach paść trupem. Poza tym mnóstwo imprez towarzyszących, stragany z jedzeniem, piciem, rękodziełem etc. I tłumy, tłumy ludzi...
Najpierw roślinnie:
W. dał upust swojej młodzieńczej fascynacji kaktusami i zakupił kolejne okazy...Nie, no oczywiście to nie to, co kupił a cała oferta sprzedawcy.
Jeden ze sprzedających miał bardzo interesującą ofertę piwonii
Warzywniczo, ale raczej bardziej ozdobnie niż spożywczo
Wiklina. Kupiłam sobie czerwony koszyk na zakupy
Przy rynku jak zwykle stanowiska poszczególnych gmin, które prezentowały swoje wyroby. Wniosek można było wysnuć taki, że potrawą narodową jest chleb ze smalcem, albowiem występował we wszystkich gminnych zestawach Oto rodzinna gmina W. Nie szło się dopchać!
W drugim namiociku degustacja wyrobów mlecznych ze słynnej mleczarni w Głuchowie.
Tu jedna z gmin sąsiednich z pierogami
To stoisko nas zafascynowało! Któż by się spodziewał śledzi w Puszczy Mariańskiej!
Wracamy do alejek z kramikami. Jadło regionalne cieszyło się powodzeniem. Oto tatarskie przysmaki.Tatar sprzedający owe wyroby był rudy, ale jak wiadomo Azja Tuhajbejowicz grany przez pana Olbrychskiego miał podobny fenotyp, więc musi autentyczny był
Były chleby i inne wypieki z różnych stron Polski i nie tylko. Ku naszemu zdumieniu trafiliśmy na dwa stoiska z miodem i wyrobami z wosku pszczelego z naszej wiochy!
Niektórzy przedsiębiorczo wychodzili ze straganów i zachęcali do zakupu
Instytut Ogrodnictwa:
Przed nim jak zwykle stoiska Instytutu Kwiaciarstwa w Nowym Dworze
Po spożyciu tradycyjnego kawałka mięsiwa z rusztu i popiciu piwem z plastikowego kubka weszliśmy jeszcze do pawilonu, gdzie zorganizowano mała wystawę florystyczną "Czas Ogrodów" Przed pawilonem ustawiona była jedna ze scen, na której aktualnie ryczał młody wokalista death metalowy. Niewątpliwie wielki talent
Do pawilonu z wystawą kunsztownie ułożonych warzyw nie zdążyliśmy, już zamykali, kiedy dotarliśmy. Zostawiliśmy kolejną porcję zakupów w samochodzie i przeszliśmy ostatnią alejką, obserwując, jak święto kwiatów zamienia się w święto piwa i innych używek
Na zakończenie - zdjęcie z dedykacją
I baloniki
Roślin mieliśmy pół samochodu, poza tym ciasta, chleby, wędliny litewskie, sery korycińskie, kwas chlebowy, czosnek i przyprawy. Wyjechaliśmy ok. 19.00 mając dość na cały następny rok |