Wszystko wczoraj posadziłam,c o miałam, nawet dodatkowo jakieś 100 cebulek, ale to wszystko pokażę jutro, dziś natomiast była nagroda w postaci wycieczki na Ostrzycę Proboszczowicką, najsłynniejszy wygasły wulkan w okolicy...nie będę się rozpisywać, sami sobie poczytajcie, co to:
Jak na nasze zasiedziałe tyłki i zdrewniałe nogi wyprawa była potężna, choć realnie było to może ze 2 kilometry w jedną stronę...ale cały czas pod górę, a połowa drogi po bazaltowych stromych schodach, o takich:
Widoki jednak warte były poświęceń - pogoda co prawda pochmurna, więc na zdjęciach widać gorzej niż w rzeczywistości, ale w słoneczny dzień widać i Karkonosze i Góry Izerskie i nasz dom (no prawie ):
Zresztą wstyd byłoby się nie wdrapać, skoro wdrapał się nawet ten dżentelmen:
W związku z czym dokonałam wyczynu brawurowego i weszłam jeszcze wyżej :
Dzieci dawały sobie radę dzielnie, obie samodzielnie pokonały całą trasę, my trochę stękaliśmy, ale też daliśmy radę:
No i generalnie fajnie było! Tu jeszcze trochę widoków architektoniczno-krajobrazowo-przyrodniczych:
|