Rozmowy przy kawie (15)
Jestem....jezu, ale hardcore bez auta...normalnie z własnych środków ufunduję pomnik ku czci kobiet wiejskich, które bez auta wożą dzieci do placówek do miasta...dziś 30 stopni a my najpierw do przedszkola, potem do szkoły, potem do mechanika, potem 2 godziny na nogach w mieście, potem z powrotem do przedszkola, z buta na przystanek po drugiej stronie miasta, i małe pół godzinki czekania na autobus...na koniec musiałam wyglądać jak udręczona matka siedmiorga, bo kierowca spojrzał na mnie i zmachane dzieci i stwierdził, że jak dla niego to jedna ma 5 lat, a druga dwa, żeby taniej przejazd wyszedł lol

Flo ze szkoły nadal wściele uradowana, otrzymany elementarz i inne książki traktuje jak relikwie lol A z Sary jestem wściekle dumna...co prawda nie bardzo wiem, jak było, bo mi oznajmiła, że to tajemnica i nic nie powiebardzo szczęśliwy, ale została bez problemu, jak przyszłam też nie wyglądała na zdołowaną, a panie chwaliły, że bardzo grzeczne dziecko (może pomyliły ją z kimś?). Generalnie zatem wszystko super, a zaraz dzwonię do mechanika i błagam na wszystkie świętości, żeby jutro auto było do odbioru, bo się zachlastam tępym nożem, jak mam dłużej autobusami jeździć...


  PRZEJDŹ NA FORUM