Rozmowy przy kawie (15)
Dzień dobry...
Misiu w dole dalej tkwię, a gdybym nawet chciała wyleźć, to W. wepchnął mnie do niego wczoraj i jeszcze łopatą przyklepał... Po powrocie z pracy zastałam go leżącego na tarasie z książką, w kuchni chlew, w łazience nie lepiej. Futro z Kredki wszędzie fruwa. Wyszorowałam kuchnię, wysprzątałam duży pokój, w łazience ograniczyłam się do wyniesienia brudów i umycia podłogi, załadowałam pralkę i zmywarkę, wyszczotkowałam psa. Palcem nie kiwnął. Pardon, śmieci do segregacji wyniósł na zewnątrz, bo w korytarzu już kolekcja stała. A rano dziś zrobił mi awanturę, że kupione przez niego śliwki włożyłam do koszyka w sieni ("czy naprawdę uważam, że to jest odpowiednie miejsce??" i "nie są pod ręką do jedzenia" i "zaraz będziemy mieli hodowlę muszek").
Chyba życie w singielstwie było fajniejsze.


  PRZEJDŹ NA FORUM