Rozmowy przy kawie (14)
Dobry wieczór.
Goście, goście i po gościach. Tak szybko minęło kilka godzin, że nie było czasu na robienie zdjęć. Zresztą fotograf ze mnie raczkujący. Własny aparat mam od pół roku. Wcześniej od zdjęć był M. albo Córka, która ma prawdziwy dryg do fotografowania. Dlatego nie czuję jeszcze, że to ja mam wziąć aparat do ręki. Jedyny raz przypomniałam sobie o nim, gdy jechałyśmy do pobliskiego portu na Odrze i nawet wróciłam w tym celu do domu. No i zrobiłam kilka zdjęć ale głównie Dziewczynek i nie chciałabym bez akceptacji Pat zamieszczać ich na forum. Przesłałam już je do Pat i zobaczymy czy zdecyduje o pokazaniu któregoś.
A'propos Dziewczynek - te Kozy są absolutnie genialne. Każda inna ale każda urocza we własnym stylu. A jakie grzeczne! Spędziły kilka godzin w towarzystwie gadających dorosłych i ani razu nie usłyszałam, że im się nudzi i umiały się bawić niczym. Nawet zwiedzając moje rabatki wykazywały wielkie zainteresowanie i nie przerywały nam rozmów, grzecznie dreptając przy nas jak na jakiejś wycieczce. A jak Flo pięknie czekała, przez ponad godzinę, na podwieczorek powtarzając tylko Jaki pyszny podwieczorek będzie. Udało mi się nawet dostać buziaka od Flo ale nad Sarą musiałabym jeszcze popracować kilka godzin, żeby mnie ucałowała a byłyśmy już na dobrej drodze.
Pat nie grzeszyłabyś pisząc o marnych prezentach. Gdyby były takie marne jak piszesz to deszcz powinien padać nie pół godziny ale co najmniej trzy. A przecież wiesz, że i tak największym prezentem byłyście Wy!
Te pyszności z grilla, o których pisze Pat to zasługa Zięcia. Naprawdę jestem Mu wdzięczna za przygotowanie miejsca, naczyń i pyszne mięsko. Spisał się wybornie zwłaszcza, że robił to wszystko sam bo Córka cały dzień przeleżała w łóżku - ma zapalenie zatok, trzeci dzień bierze antybiotyk i bardzo źle się czuje.
Matko Dyrektorko dziękuję za pochwały ale nie rozumiem dlaczego tak deprecjonujesz swój ogród? Było mi u ciebie bardzo dobrze i nawet jeśli nie mrugałam powieką to i tak było mi żal wyjeżdżać. A swoją drogą te pochwały to nie na wyrost?
Mama Pat jest tak ciepła i komunikatywna, że po półgodzinie miałam wrażenie, że znamy się już od dawna.
Podsumowując - bardzo, bardzo cieszę się, że mnie odwiedziłyście.


  PRZEJDŹ NA FORUM