Rozmowy przy kawie (14)
Kolano niestety boli. Popatrzcie jaki to pech. Generalnie nie narzekam na zdrowie. Jutro a właściwie dzisiaj przyjeżdża do mnie Matka Dyrektorka na wizytację. W pół godziny po uzgodnieniu terminu nie mogłam zrobić kroku. Zamiast malować trawę czy chociażby zbierać spady i opadłe liście albo pucować mieszkanie ja ledwie kuśtykam. Ale... zleciłam Dzieciom zrobienie zakupów wysyłając listę mailem, zaordynowałam że Zięć zajmie się grilem a ja dałam tylko pieniądze na zakupy i ugotowałam bigos z młodej kapusty, którą kupiłam już trzy dni temu ale nie miałam czasu zająć się nią. Kilkugodzinne podlewanie mnie nie ominęło a i południowe towarzyszenie psom też.
Dziękuję Wam za rady i wsparcie. Jak czytam Wasze słowa to nic mnie nie bili. Naprawdę! Niestety liście z kapusty wylądowały już w kompostowniku a jutro pewnie nie kupię nowej.

Bogusiu chcesz kawę? Proszę bardzo. Stawiam termos z gorącą wodą i kawę Jacobs mieloną ale też Nescafe rozpuszczalną. Przyjeżdża dzisiaj do mnie Pat z Mamą i Córeczkami. Nie wiem jaką kawę piją Panie to zaopatrzyłam się też w rozpuszczalną. Do tego mleczko albo czekolada w proszku albo kardamon. Wybieraj. Ciasteczkami nie będę Cię kusić.
Dziękuję za dobre słowa i całuski. Ja też lubię zupę gulaszową ale nie mrożę jej tylko gorącą daję do słoika, słoik do góry dnem i jak ostygnie i zassie pokrywkę to do lodówki. Miłego dnia i udanych zakupów. Może lepiej jedź do miasta sama, zaoszczędzisz sobie powtórnego wyjazdu. Wielkie gratulacje za te 4 kg. Nie wiem jak to robisz zjadając 7 pierogów (specjalnie policzyłam). Z jakim farszem są twoje, a może różnią się tylko dekoracją?
Iwonko czy rzeczywiście wesele znajomych Belgów jest typowym weselem belgijskim? Pytam dlatego, że trochę mnie dziwi angażowanie gości w przygotowanie potraw. Tak chyba raczej wyglądają wesela studenckie. A może to nie jest wesele do jakiego jesteśmy przyzwyczajeni w Polsce tylko małe przyjęcie w domu? Ale się nakroiłaś i nasiekałaś. Nie dziwię się, że rozbolały Cię plecy. Ja poczęstuję się jajeczkiem. Kusi mnie bardzo. Inne przekąski też pięknie wyglądają ale o tej porze co za dużo to niezdrowo.
Jeśli kolano nie przestanie boleć to w poniedziałek pojadę prywatnie do ortopedy do Obornik albo do Wrocławia. Na wizytę z NFOZ trzeba trochę poczekać.
Margolciu nowy awatarek jest i piękny i radosny. Dobrze, że zrezygnowałaś z poprzedniego, gdzie straszyłaś nas tymi 110 kg. A kakao chętnie wypiję. Nie wiem dlaczego nie robię go sobie mimo, że bardzo lubię. U mnie też sucho straszliwie. Podlewam bardzo obficie - rabaty kwiatowe co 3 dni a warzywnik codziennie a sporadycznie co dwa dni. Przedwczoraj nie podlałam pomidorów tylko inne grządki i w wczoraj zobaczyłam, żczubki pomidorów smętnie zwisają. Przestraszyłam się, że złapały jakieś choróbsko ale po wczorajszym podlaniu dzisiaj rano były już normalne. Wystarczył jeden dzień przerwy. Ale co się dziwić. W cieniu 26, grządki w pełnym słońcu, silny wiatr i na dodatek piach. Co nie przeciekło to wyparowało.


  PRZEJDŹ NA FORUM